- Burmistrz nam zaproponował mieszkanie zastępcze, proboszcz również oferował pomoc i nocleg, ale stwierdziliśmy, że nie opuścimy naszego gospodarstwa. Nasze serce jest tutaj. Tymczasowo śpimy u córki, syn z rodziną również. Tu jest moje gniazdo, tutaj się wychowałam. Nie mogłam go opuścić - opowiadała Mirosława Nowak z miejscowości Trzecianów Osiedle, po 3 tygodniach od nawałnicy, jaka nawiedziła powiat gostyński. Trąba powietrzna porwała jej dach z domu mieszkalnego, uszkodziła komin. Z sufitów woda lała się strumieniami.
Tę posesję odwiedził burmistrz Rożek wraz z pracownikiem boreckiego ośrodka pomocy społecznej, kiedy objeżdżał gminę następnego dnia po nawałnicy, a kilka dni później, 15 sierpnia był u państwa Nowak z wicewojewodą. Proponowano pomoc psychologiczną i prawniczą. - Uświadomiliśmy tym ludziom wtedy, że należy im się zasiłek w kwocie 2 razy po 6 tysięcy, bo w części uszkodzonego budynku jest mieszkanie dla drugiej rodziny - wyjaśnił Marek Rożek. - Środki finansowe otrzymali następnego dnia, jak tylko znalazły się w kasie gminy. W pierwszej kolejności byli wzięci po uwagę przez opiekę, we wnioskach na pomoc do 6000 zł. Bardzo szybko to było załatwione, w ciągu tygodnia. Wnioski przez nich złożone na wypłatę odszkodowania na dalszy remont, zostały zaakceptowane. Straty tej rodziny, poniesione w nawałnicy mieszczą się w kategorii od 20 000 zł do 50000 zł - o tym decyduje inspektor nadzoru budowlanego, on weryfikuje i ocenia. Jeśli chodzi o uszkodzone budynki mieszkalne, to rodzina ta otrzyma najprawdopodobniej największą w gminie i pełną pomoc finansową - dodał borecki włodarz. Państwo Nowak tymczasowo wraz z mężem oraz rodziną syna spali u córki, w sąsiedniej gminie. Dzięki zasiłkom, jakie poszkodowanym przez żywioł przyznało państwo, po miesiącu Nowakowie mogli się wprowadzić do wyremontowanego domu.
Więcej w bieżącym numerze „Życia Gostynia”