Zmotoryzowani mieszkańcy Borku Wlkp. i Karolewa, a także boreccy radni skarżą się na totalny rozgardiasz, jaki panuje w okolicy placu budowy nowej hali magazynowej dla firmy „Mróz” w Karolewie. Chodzi głównie o bardzo zabłoconą drogę na odcinku od skrzyżowania z szosą do Koźmina, aż do stacji benzynowej w Borku Wlkp., przy tzw. „boreckiej miniobwodnicy”. Społeczność zwraca uwagę, że błocko i muł, wywożone na kołach samochodów ciężarowych i maszyn z placu budowy stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu.
- Chodnik położony przy jezdni też jest zabłocony, praktycznie go nie widać – wskazywał oburzony kierowca z Borku, który zadzwonił do redakcji gostynska.pl w tej sprawie. - Jest gnój na drodze do samej stacji benzynowej w Borku. Rozumiem to, że ciężarówki stają na poboczu przy placu budowy, jeden drugiego przepuszcza, ruch jest utrudniony. To nie przeszkadza, bo auta naprawdę nie mają gdzie wjechać z towarem i zaparkować. Ale ten syf na drodze jest przerażający – dodał.
Generalnym wykonawcą nowej hali magazynowej wraz z infrastrukturą techniczną dla firmy „Mróz” jest przedsiębiorstwo Nickel, położone niedaleko Poznania. W biurze kierownictwa budowy zapewniono, że średnio raz w tygodniu zafajdana błockiem droga jest czyszczona samochodową szczotką drogową, szosę i pobocze sprzątają też pracownicy spółki.
Czy potwierdzają to władze gminy Borek? Jak burmistrz Marek Rożek podchodzi do kwestii zabłoconej drogi? Czytaj w bieżącym numerze „Życia Gostynia”