"Spacer z historią" w Gostyniu: Kasyno Gostyńskie, targowisko, oddział wojska
Biorąc pod uwagę komentarze po spacerze wygląda na to, że pani, która nie przyłączyła się do spacerowiczów ma czego żałować. Było dowcipnie i ciekawie. Zainteresowanych historią Gostynia po Placu Karola Marcinkowskiego oprowadzali Adam Kajczyk i Paweł Karolczak, pasjonaci historii, regionaliści. Opowiadali o jego historii i tradycjach handlowych, spędach zwierząt jakie były tam organizowane, ludziach, którzy mieszkali w tym rejonie. Jak stwierdzili miłościnicy historii, na pewno było to miejsce specyficzne dla Gostynia. Dziś zielone, niegdyś pełne kurzu.
- Było tu targowisko, wokół budynki, a w części wschodniej głównie hotele. Na targowisku nie było straganów, namiotów. Rozstawiali je tylko nieliczni miejscowi - kuśnierze, rymarze, szewcy - dowiedzieli się spacerowicze.
Na Placu Karola Marcinkowskiego w Gostyniu dawniej mieściło się targowisko i tak nazywała się wówczas ulica, przy której mieściła się siedziba Kasyna Gostyńskiego, założonego w przez grono Polaków w 1835 r. Kasyno, funkcjonujące w budynku dzisiejszego szpitala służyło nie tylko rozwijaniu towarzyskich spotkań. Pod przykrywką aktywności towarzyskiej zawiązywano w Gostyniu organizację o celach gospodarczych. Szybko rozwinęło szeroką działalność gospodarczą, oświatową i charytatywną. Propagowano nowoczesne metody gospodarki rolnej, tworzono podstawy polskiego przemysłu, szerzono kulturę i tradycje narodowe, wspierano ubogich.
Dwa lata później w Kasynie otwarto bibliotekę liczącą 1000 książek, głównie z zakresu historii i literatury pięknej. Wśród kilkudziesięciu jego członków były osoby znane w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu, m.in.: Edmund Bojanowski, Dezydery Chłapowski, Józef Lompa (z Górnego Śląska), Karol Marcinkowski, Celestyn Mrongowiusz (z Pomorza), Gustaw Potworowski. Tę historię znamy z opracowań i książek historycznych. Podczas letniego spaceru z pasjonatami, opowieści z życia dawnego Gostynia i okolic, a także osiedlonych tu mieszkańców (teraz i 100, 150 a może 200 lat temu) nie brzmiały tak "podręcznikowo".
- W Gostyniu funkcjonował oddział pruskiego wojska. Siedziba mieściła się tutaj, gdzie dziś znajduje się herbaciarnia Żurawinka. A tutaj, na targowisku żołnierze mieli plac ćwiczeń. Tam, gdzie obecnie znajduje się cukrownia, były wały, rowy, przeszkody. Na szczęście wybuchła wojna francusko-pruska. Wszyscy prusacy poszli z Gostynia na front i od tego czasu wojska w mieście nie mamy - opowiadał z zaangażowaniem Paweł Karolczak.
Żona młodsza od męża, czyli o dawnych zwyczajach z Gostynia słów kilka
Przewodnicy skupili się nie tylko na działalności Kasyna Gostyńskiego. Opowiadali zabawne historie o gostyńskich organizacjach i słynnych mieszkańcach. Spacerowicze usłyszeli na przykład o tradycji, jaka panowała w XIX w. w Gostyniu - żona musiała być kilka lat młodsza od męża.
- Mąż musiał być dojrzały, a żona to najczęściej małolata - mówił Paweł Karolczak.
W tym przypadku wspomniano o Janie Kuleszy, który mieszkał w jednej z kamienic przy pl. Karola Marcinkowskiego (obecnie dom nr 10 przy pl. Karola Marcinkowskiego) Tam prowadził oberżę. Weteran wojen napoleońskich w sierpniu 1815 roku został burmistrzem Gostynia. Był starszy od swojej żony, która w dniu ślubu miała lat 15.
Opowieści dotyczyły również tematu zawiązania się w Gostyniu Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia już po zamknięciu przez Prusaków Kasyna Gostyńskiego. Początkowo, w czasach epidemii cholery, z Poznania sprowadzono trzy zakonnice.
- Siostry się tutaj zadomowiły. W krótkim czasie udało się zorganizować 14 łóżek szpitalnych, po rozbudowie w budynku było już 40. Założono ochronkę dla dzieci, które zostały sierotami - opowiadał Adam Kajczyk.
Obecni na spacerze mieszkańcy Gostynia usłyszeli również o idei ochronek wiejskich, za które „odpowiedzialny” jest Edmund Bojanowski.
- A teraz zupełne kuriozum. Ochronki i czytelnie ludowe miały prowadzić dziewczyny ze wsi. Bojanowski, wymyślił zasady. Jedną z reguł było codzienne przyjmowanie komunii świętej. Kościół nie wyraził na to zgody, były też duże kłopoty z rejestracją zakonu - mówił Paweł Karolczak o rozwoju szpitala.
Można było z zaciekawieniem słuchać opowiadań o tym, co w XIX i XX wieku działo się na Placu Karola Marcinkowskiego (dawniej ul. Targowisko). Historyjek i anegdot było tyle, że już po 15 minutach prelegenci (którzy gadać lubią) zastanawiali się, czy wystarczy im czasu na oprowadzenie obecnych po całym Placu Karola Marcinkowskiego w Gostyniu.
Dwa letnie "Spacery z historią" w Gostyniu. Będą kolejne?
Był to drugi letni "Spacer z historią", który GOK Hutnik zorganizował w ramach oferty wakacyjnej. Pierwszy odbył się w lipcu na gostyńskim rynku, kiedy to przewodnicy odkrwali tajemnice centrum miasta.
- Trochę musiałem się przygotować, gdyż - jeśli chodzi o Plac Karola Marcinkowskiego - wiem jedynie co nieco na temat domu Kuleszów. A to dlatego, że lata spędziłem na zbieraniu dokumentów o Janie Kuleszy, czego owocem był mój artykuł w pierwszym Roczniku Gostyńskim. Musieliśmy przed spacerem przejrzeć materiały - przyznał Adam Kajczyk, jeden z prelegentów.
Paweł Karolczak wydawał się być w swoim żywiole. Jak stwierdził jego partner - „snuć opowieści, takie luźne historyjki to on bardzo lubi”. Motywacją były spontaniczne reakcje uczestników, którzy najcześciej wybuchali śmiechem. Po dwóch letnich popołudniach z przewodnikami wygląda na to, że tego typu forma poznawania przeszłości miasta chyba się mieszkańcom Gostynia bardzo spodobała.
- Liczę na kolejny spacer w towarzystwie tych panów - napisała na portalu społecznościowym Alicja, jedna z uczestniczek "Spaceru z historią".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.