Lubi zwierzęta, więc na swojej posesji hoduje owce mięsne, króliki i kury. Ma też swoje dwie suczki psów rasy bokser. Ponadto jest zakochany w dużych volkswagenach (T4), ale co ciekawe - nie od początku pałał miłością do swojej wioski. - Taki ze mnie „kołowrot” - mówi Mirosław Organistka, który od nieco ponad roku sprawuje funkcję sołtysa w Pasierbach - jednej z wiosek w gm. Pępowo.
Mirosław Organistka pochodzi z Długołęki w powiecie krotoszyńskim, a od ponad 20 lat pracuje jako mistrz zmiany w „Bolsiusie”. Gdy osiemnaście lat temu odwiedził z żoną dziesiątki różnych wystawionych na sprzedaż posesji, otrzymał informację o świetlicy wiejskiej w Pasierbach.
- Pomyślałem wtedy: „w Pasierbach? Wszędzie, ale nie w Pasierbach!” Zawsze miałem do nich niechęć, sama nazwa już jakoś odstrasza. O tej wiosce krążyło wiele złego kiedyś, że tu na zabawach biją obcych, co jest absurdem, bo tak nigdy nie było. Człowiek się nasłuchał - wspomina.
Posesję obejrzał i od razu poczuł, że „to jest to”. Niedługo później powiedział sąsiadowi: „wiesz co? Kiedyś będę tu sołtysem”.
Niechęć do Pasierb została przełamana dzięki życzliwości sąsiadów. Na początku ubiegłego roku mieszkańcy wybrali go na sołtysa wioski, zajął miejsce Szymona Jakubowskiego, który w wyborach nie kandydował.
- Lubię to, co robię. Dla mnie kilka litrów paliwa, żeby objechać wioskę, aby wręczyć osobiste zaproszenie, nie jest problemem. Ktoś powiedział mi nawet, że jestem niczym ksiądz po kolędzie - idę, porozmawiam i każdego nawrócę - śmieje się.
Jego rola nie ogranicza się jednak do rozmów. Bywa, że musi skarcić i wymagać, żeby w pełni wykorzystywać swoją funkcję włodarza wioski. Za swój atut uważa wzrost (ma 198 cm).
- Ludzie czują respekt przed wysokimi ludźmi, mimo że niekoniecznie ten człowiek musi ugryźć - stwierdza Mirosław Organistka.
Dodaje, że bardzo dobrze czuje się z mikrofonem w dłoni, lubi przemówienia. Mównica dodaje mu pewności siebie.
Całą rozmowę przeczytacie w bieżącym Życiu Gostynia.