- Jesteśmy urzędnikami, którzy pracują z rodziną. Spełniamy inną rolę i metody pracy od dotychczasowych służb pomocowych i społecznych. Naszym głównym narzędziem pracy jest rozmowa. Nie dajemy rodzinom pieniędzy, nie oferujemy zasiłków, nagród - tak swój zawód określają Kasia i Marcin, asystenci rodziny, zatrudnieni w gminie w MGOPS w Gostyniu. Ściśle ze sobą współpracują, choć mają różnych podopiecznych. Mówią, że są „jak serce (Marcin) i rozum (Kasia)” - potrafią doskonale się wspierać i uzupełniać w pracy. Kasia pracuje w zawodzie od 3 lat, Marcin od 2. Cieszą się, że mają w gostyńskim ośrodku pomocy swój pokój i biurka, na których mogą rozłożyć laptopy, gdyż w Polsce są gminy, w których asystenci nie mają własnego kąta do pracy. Muszą wtedy „papierkową robotę” wykonywać w domu lub w samochodzie „na kolanie”.
Kasia i Marcin przyznają, że ich praca nie jest łatwa. Podkreślają, że nie są służbami interwencyjnymi, nie pracują inwazyjnie. Asystent rodziny to nowy, można powiedzieć „młody” zawód. W czerwcu 2011 r. Sejm przyjął ustawę o wspieraniu i systemie pieczy zastępczej, która wprowadziła funkcję tzw. asystenta rodziny. Ustawa ma przede wszystkim na celu pomoc rodzinom z kłopotami wychowawczymi. Asystent ma wspierać podopiecznych, doradzać im również w codziennych sprawach.
- Naszym głównym zadaniem jest wspieranie rodziny w wypełnianiu funkcji opiekuńczo-wychowawczej. To szerokie pojęcie. Swoją pracą, tak naprawdę, chcemy osiągnąć to, aby tata, mama - rodzice byli napełnieni pełną wiedzą elementarną o tym, jak wychowywać bezpiecznie dzieci, jak przebywać ze swoimi pociechami, aby czuły się w miarę szczęśliwe - mówi Marcin. Pracują z rodzinami, w których są dzieci. - Albo z rodziną biologiczną, z której pociecha trafiła do rodziny zastępczej. Wówczas wzmacniamy rodziców, członków rodziny. Staramy się, robimy wszystko, aby dzieci wychowywały się w rodzinie biologicznej - dodaje Marcin.
Więcej o pracy asystentów rodziny w bieżącym numerze „Życia Gostynia”