„Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka” - tak najlepiej chyba można określić poszukiwania Emila Bergera, który przyjechał do Polski, aby znaleźć swoje rodzinne korzenie.
– Jestem naprawdę zaskoczony, ile osób zaangażowało się w moją sprawę. Nie spodziewałem się takiego przyjęcia – mówi obywatel Niemiec, który przed 76 laty urodził się w Gostyniu, a przez następne trzy lata mieszkał w Sikorzynie.
Później wywędrował z członkami rodziny, którzy przeżyli wojenną zawieruchę za naszą zachodnią granicę.
Kilka miesięcy temu opublikowaliśmy na łamach naszej gazety list Emila Bergera, w którym prosił o pomoc w odnalezieniu śladów swoich przodków - więcej czytaj TUTAJ. Jak mówił wtedy i jak powtarza teraz robi, to z pobudek czysto sentymentalnych, a żadne roszczenia majątkowe go nie interesują.
– Ludzie mogliby pomyśleć, że przyjechałem, bo pragnę pieniędzy. Nie, jak chcę tylko poznać swoje korzenie, znaleźć miejsce, w którym się urodziłem i porozmawiać z kimś – powtarza obywatel Niemiec.
Do kogo w Sikorzynie zawitał Emil Berger? Czy znalazł przydatne informacje w archiwach miejscowej szkoły? Jak ocenia swoją wizytę w Polsce i co zamierza robić dalej - o tym przeczytasz w aktualnym wydaniu "Życia Gostynia".
Dowiedz się także: kto odebrał nagrody w "Piątce dla Życia"?