Lekarz-dermatolog, która pracowała w jednej z gostyńskich poradni specjalistycznych - jak przekazuje prokuratura - przyjmowała pacjentów pod wpływem alkoholu. Służby zaalarmował ojciec 2,5-letniego chłopca, zaniepokojony jej zachowaniem. Kobieta, po zbadaniu krwi, została wyprowadzona w kajdankach. Podczas przesłuchania tłumaczyła się, że alkohol w jej organizmie pojawił się po zażyciu lekarstwa.
Z wizytą do dermatologa, przyjmującego w poradni przy ul. Przy Dworcu w Gostyniu, wybrał się 4 czerwca tata z 2,5-letnim chłopcem. Kolejka była dość długa. W poczekalni uwagę mężczyzny zwróciła kobieta, która zachowywała się podejrzanie przy recepcji. Pomyślał, że może być pod wpływem alkoholu. - Po wejściu do gabinetu lekarskiego okazało się, że tą kobietą, której zachowanie go zaniepokoiło jest właśnie lekarka - dermatolog, która udziela porady medycznej jego synowi - mówi Jacek Masztalerz, szef Prokuratury Rejonowej w Gostyniu.
Z informacji prokuratora rejonowego wynika, że ojciec dziecka w trakcie wykonaywania zabiegu dermatologicznego u małego chłopca, zwrócił uwagę, że lekarka jest w odzieży ochronnej, ma założone rękawiczki, przyłbicę. W gabinecie nie było czuć alkoholu, gdyż roznosił się zapach perfum. - Ale jej zachowanie było nietypowe o tyle, że miała uszkodzoną rękawiczkę i nie zmieniła jej po przyjęciu poprzedniego pacjenta. Nie zdezynfekowała też swoich rąk, ani okolic miejsca, gdzie był wykonywany zabieg - mówi Jacek Masztalerz.
Zawiadomienie policji
Ojciec małego pacjenta, widząc grupę kilkunastu osób, które jeszcze czekały na przyjęcie w gabinecie lekarskim, zawiadomił o sytuacji Komendę Powiatową Policji w Gostyniu. Było to przed godz. 14.00. Funkcjonariusze po dotarciu do przychodni, przeprowadzili badania pośrednie alkoholu w wydychanym powietrzu dwoma urządzeniami kontrolno-pomiarowymi. Podczas pierwszego badania uzyskano wynik 0,81 mg na cm3, co po przeliczeniu daje ok. 1,70 promila alkoholu we krwi.
- Po wykonaniu badań zabezpieczono również próbkę krwi, którą pobrano od lekarki w gostyńskim szpitalu. Wtedy podjęto decyzję o zatrzymaniu kobiety, zastosowano w tym celu kajdanki - mówi prokurator Masztalerz.
W Prokuraturze Rejonowej w Gostyniu toczy się postępowanie, które dotyczy czynu związanego z art 160 par. 1 i 2 Kodeksu Karnego
(§ 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.)
- Czyn ten jest zagrożony karą pozbawienia wolności do 5 lat - informuje prokurator rejonowy.
Przeszukanie
W trakcie wstępnych czynności policjanci ustalili, że w czwartek, od godz. 10.00 lekarka przyjęła w gabinecie 45 osób - w większości w związku ze świadczeniami NFZ, a częściowo związanymi z umową ubezpieczeniową. W torebce kobiety znaleziono 4 puste buteleczki po „leku bez recepty”, którego najważniejszym składnikiem - bazą jest wysokoprocentowy etanol.
- Lekarka zaprzeczyła by spożywała jakikolwiek alkohol, a ten lek był przez kobietę przyjmowany przez dwa dni. Dawka terapeutyczna tego leku wynosi kilkadziesiąt kropli, a ona - jak twierdzi - przyjęła go dwie buteleczki tego dnia, którego została zatrzymana. I jeszcze dwie butelki dnia poprzedniego - mówi Jacek Masztalerz. - Jednorazowa dawka to była 1/3 buteleczki. Dlatego, kiedy policja zorganizowała przeszukanie w miejscu jej pracy, nie ujawniono innych przedmiotów, które byłyby związane z tym czynem zabronionym - dodaje prokurator.
Przesłuchanie
5 czerwca kobieta była przesłuchiwana zarówno przez policjantów, jak i późnym popołudniem przez prokuratora. Lekarka - jak się dowiedzieliśmy - tylko częściowo przyznała się do zarzucanego jej czynu. Według prokuratora, jako przyczynę wskazała swoje problemy osobiste, rozpoczętą terapię odwykową. Usprawiedliwiała się też uprzednią karalnością za jazdę pod wpływem alkoholu (art. 178 a par. 1 KK). W przyjętej linii obrony miała przekonywać, że alkohol w jej organizmie wziął się jedynie po spożyciu tych substancji, które były w pustych butelkach, znalezionych w torebce.
- Pomijając niektóre leki przeciwwstrząsowe, żaden lek podawany w dawkach terapeutycznych nie powoduje stanu nietrzeźwości, o czym powinien wiedzieć czynny zawodowo lekarz - komentuje prokurator.
Przesłuchiwana lekarka nie przyznała się, że miałaby swoimi działaniami spowodować jakiekolwiek zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów, w szczególności da 2,5-letniego chłopca.
Zakaz przebywania w poradni
Po zakończeniu czynności wstępnych w prokuraturze, kobieta (mieszkanka jednej z podpoznańskich miejscowości) została zwolniona. Prokuratura zastosowała wobec niej środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji. Nie chodzi tym razem o stawiennictwo w komendzie policji. W tym przypadku wydano zakaz przebywania w poradni w Gostyniu, w której pracuje lekarka i zakaz kontaktowania się jej z przełożonymi w tym zakresie. Kobieta ma też obowiązek powstrzymania się od nadużywania alkoholu, jak również zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie 5 tys. zł.
- To, co jest najistotniejsze z punktu widzenia zabezpieczenia dobra prawnego innych osób - zawiesiliśmy ją w wykonywaniu zawodu lekarza na czas trwania postępowania - mówi Jacek Masztalerz.
Na początku przyszłego tygodnia do okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej Wojewódzkiej Izby Lekarskiej w Poznaniu ma być skierowany wniosek pozakarny prokuratora o wdrożenie wobec kobiety postępowania dyscyplinarnego.