Na co dzień żona, mama dwóch córek i babcia czterech wnuczek, a służbowo – pracownik urzędu. Po 39 latach pracy w samorządzie, w tym 15 latach na stanowisku skarbnika gminy, kończy pracę i przechodzi na zasłużony odpoczynek.
Gminę Pogorzela czekają zmiany. Wraz z końcem lipca na emeryturę przechodzi skarbnik Teresa Lempach. Ta wspomina, że do urzędu trafiła podczas „zimy stulecia”, w 1979 roku. Pracowała wtedy w centrali nasiennej w Gostyniu, gdzie notorycznie się spóźniała, bo autobus nie przyjeżdżał. Gdy pewnego dnia mama wysłała ją do urzędu, aby załatwiła tam sprawę, skorzystała z okazji i zapytała, czy nie szukają osoby do pracy? Niebawem ją przyjęto.
Początkowo zajmowała się obrotem nieruchomościami, potem kontraktacjami. Potem była przygoda z referatem gospodarki komunalnej. Z racji ukończenia finansów i rachunkowości, w końcu otrzymała funkcję zbliżoną do zainteresowań i została księgową. Ówczesny burmistrz zaczął namawiać ją na objęcie posady skarbnika. Nie chciała się zgodzić. - Bałam się tej odpowiedzialności, że nie dam sobie rady, że nikt nie będzie się ze mną liczył. W końcu stało się – wspomina.
Ile razy przez te lata pomyślała: „Koniec, mam dosyć, rzucam to”? - Tu stoi karton, już się pakowałam tak na dobre, chyba nawet w tym roku. Kilka dni było takich, gdy płakałam z bezsilności – mówi Teresa Lempach.
Całą rozmowę przeczytasz w bieżącym Życiu Gostynia.