Pan Andrzej Witkowiak z Głuchowa doskonale pamięta, jak w roku 1970 pomagał przy budowie stodoły.
Teraz, wraz z żoną, spoglądają na miejsce, w którym stała i nadal nie dowierzają. Mimo że od nawałnicy minęły już ponad trzy tygodnie, ciężko oswoić się z myślą, że ojcowizna rozsypała się, jak domek z kart.
To rodzina, która w gminie Pogorzela odnotowała największe straty po nawałnicy, która przeszła przez powiat w feralny piątek, 11 sierpnia.
W całej gminie, na dzień 25 sierpnia, zgłoszonych było łącznie 49 szkód na budynkach. W tym, najwięcej – po kilkanaście - w Pogorzeli i Elżbietkowie. Jak informuje włodarz gminy, po nawałnicy zgłaszano głównie uszkodzone dachy. Powaliło się dużo drzew, sam park miejski sprzątano jeszcze ponad dwa tygodnie po nawałnicy.
O rodzinie z Głuchowa i szkodach w całej gminie piszemy w bieżącym Życiu Gostynia.
Czytaj także o budowie ronda.