Grupa pielgrzymów z Poznania, zmierzająca na Światowe Dni Młodzieży, została w poniedziałek przyjęta na noc przez mieszkańców Pogorzeli. Aby dotrzeć do Krakowa, muszą przebyć jeszcze około 400 km. Tyle, że podróżują oni rowerami, a więc przed nimi spore dystanse dzienne do wyrobienia.
Co ich napędza? Mają intencje osobiste, rodzinne, często modlitwy o zdrowie, ale złożą też prośby kolegów z pracy, niezbyt religijnych. Ponadto poproszą Boga o wysłuchanie tych, którzy choć chcieli, nie mogli z nimi pojechać. Jak informuje siostra Małgorzata, z zaplanowanych 26 pielgrzymów, którzy mieli wziąć udział w wyprawie, 5 było zmuszonych zrezygnować, z przyczyn kontuzji i wypadków losowych. Oprócz tego, wielu młodych ludzi pragnęło wyruszyć wraz z nimi, lecz ze względów bezpieczeństwa, ich rodzice nie wyrazili zgody.
Kontekst ostatnich zamachów w Europie i spekulacje, co do ataku na ŚDM, nie zrażają jednak rowerowych pielgrzymów, którzy zjawili się w naszym powiecie. - Myślę, że już jak większość z nas zapisywała się na Światowe Dni Młodzieży, to wiedzieliśmy, że gdzieś tam mówi się o jakimś ryzyku. Ale myślę, że nikt nie odważyłby się zepsuć tak pięknego święta – mówi jeden z uczestników.
Przed rowerzystami długa droga, mogąca stać się jednak chwilą wyciszenia, zadumy i kontemplacji przyrody. Jak twierdzi siostra Małgorzata – są to „rekolekcje w drodze”. Mimo sporego dystansu dziennego, pielgrzymi powinni sobie poradzić. Wszak pojęcia pielgrzymki i jazdy rowerowej nie są im obce. Poza tym motywujące zdają się słowa Marii Bródki, przedstawicielki jednej z dziewięciu rodzin, które przyjęły pielgrzymów pod swoje dachy. - Młodość jest zawsze młodością i ma zupełnie inne prawa – twierdzi mieszkanka Pogorzeli.
