Spotkaliśmy go w sobotę, 12 lipca, kiedy wjeżdżał do Gostynia od strony Drzęczewa. Zmierzał do Bogusławek, by u Piotra Gruchota zatrzymać się na noc. Zanim jednak u producenta powozów konnych rozgościł się na dobre, chciał zobaczyć bazylikę na Świętej Górze.
To jest mój kamper - powiedział wskazując na bryczkę, do której zaprzęgnięte były dwa konie. - Podróżuję west wagonem, bo tak to się prawidłowo nazywa. Tam mam zaopatrzenie, ekwipunek, czyli wszystko, czego potrzebuję w trakcie podróży. Nocuję na trawnikach, na łące lub u dobrych ludzi - dodał.
Pan Jan podróżuje bryczką od 14 lat, z przerwą w okresie pandemii koronawirusa. W międzyczasie zdążył dwukrotnie odwiedzić Węgry, był w Komarowie na otwarciu pomnika ku czci Artylerii Konnej i Kawalerii. Towarzyszą mu dwa konie Argo i Azon - te same zaprzęgnięte były do bryczki podczas wyprawy dookoła Polski. Wtedy, po drodze, pierwszy raz wstąpił do Gostynia. Zdradza, że najczęściej podróżuje spokojnymi szosami, bez wzmożonego ruchu samochodowego, autostrady bryczką najczęściej tylko przejeżdża w poprzek.
Ale tymi „dwucyfrowymi”, krajowymi - jak jedenastka czy dwunastka czasami muszę jechać, pokonuję wówczas krótki odcinek, ale staram się szybko z nich znikać - mówi podróżnik ze Śląska.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.