Za tym wszystkim stoją strażacy z OSP w Zalesiu
Decyzja zapadła na zebraniu OSP Zalesie. Druhowie, wspólnie z sołtysem Andrzejem Kubiakiem ustalili, że tegoroczne Święta Wielkanocne będą wesołe, a lany poniedziałek potraktują z humorem. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Wieść, że w drugie święto „niedźwiedzie” będą chodziły po wsi, szybko się rozeszła i 1 kwietnia 2024 roku, zanim członkowie wesołej ekipy się przebrali (głównie strażacy-ochotnicy z Zalesia), mieszkańcy wychodzili na ulicę, stawali w bramach, w oczekiwaniu na niecodziennych gości.
- Przed II wojną światową był zwyczaj, że po wsi chodziły dwie grupy z niedźwiedziem - z jednej i drugiej strony - opowiadał sołtys Kubiak.
Przyznał, że pandemia powstrzymała kultywowanie tradycji, w 2023 roku też „niedźwiedzi” nie było, ale w 2024 roku zwyczaj obchodzenia wszystkich posesji we wsi przez przebierańców wrócił do Zalesia.
- Odwiedzimy też mieszkańców Drogoszewa, należącego do naszego sołectwa, zajrzymy do każdego gospodarstwa, każdej posesji, by złożyć życzenia - deklarował przed rozpoczęciem zabawy sołtys Zalesia.
Przyznał, że jako przebieraniec w lany poniedziałek po wsi chodził ostatni raz w 1977 roku.
"Niedźwiedzie" pukały do każdych drzwi w Zalesiu
Swoją wędrówkę po sołectwie roześmiany korowód przebierańców rozpoczął wczesnym popołudniem. Na drodze zrobiło się kolorowo. Na czele szli dziad i baba, za nimi niedźwiedź z prowadzącym, dalej biskup, Turki oraz murzyn, niosący mazidło przygotowane z sadzy i kremu. Towarzyszyli im boreccy muzykanci, którzy siedzieli „w słomie” na przyczepie. Za kierownicą traktora, ciągnącego przyczepę siedział sołtys Kubiak. Dźwięki skocznej, biesiadnej muzyki słychać było w całym Zalesiu.Przebierańcy starali się odwiedzać podwórze w każdym gospodarstwie. Tam szukali młodych dziewczyn, by posmarować ich policzki mazidłem. Kawalerowie, dostawali z kolei całusa od baby. Biskup obficie kropił właścicieli posesji. Panowie przebrani za Turków zatańczyli w rytmie granych przez gospodarzy melodii, po czym wystawiali puszkę na datki. Sołtys zdradził, że społeczność Zalesia została wcześniej uprzedzona, na co zbierane są pieniędze do puszki. Strażacy-ochotnicy marzą o postawieniu drewnianej altany-wiaty an wuznaczonym terenie rekreacyjnym, w sąsiedztwie remizy.
- Za te wszystkie dary pięknie dziękujemy, a jak dożyjemy za rok tu przyjdziemy - śpiewali przebierańcy, opuszczając gospodarzy.
Mazidło znalazło się też na twarzy przypadkowych przechodniów, którzy „nawinęli się” murzynowi.
Policjant w Zalesiu był nieustępliwy: "Nie dogadamy się! Mandacik dla pana, proszę!"
W czasie zabawy ze wsi nie mógł swobodnie wyjechać żaden samochód. Trudno było też wjechać do Zalesia, gdyż patrol na drodze pełnił policjant. Wyciągając lizak, zatrzymywał niemal każdego kierowcę, nikomu nie odpuścił.
- Nieoryginalne radio widzę w aucie. Będzie mandacik! - mówił, zaglądając przez okno do samochodu.
Można było też otrzymać mandat za słuchanie zbyt głośnej muzyki w samochodzie i wiele innych „przewinień”. Przebrany policjant, ktory pełnił służbę podczas tradycyjnej akcji "Wielkanoc" zawsze znalazł okazję, by zatrzymać kierowcę.
Kiedy prowadzący samochód zwlekał z zapłaceniem symbolicznego „mandatu”, nie odpuszczał, mówiąc:
- Nie dogadamy się, mandacik proszę!
Pogoda dopisała „niedźwiedziom” podczas "dyngusa". Na wielkanocnej zabawie i pląsach upłynęło mieszkańcom kilka godzin drugiego dnia świąt. W Zalesiu tradycji stało się zadość.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.