Na rynek mieszkańców oraz poczty sztandarowe, a także delegacje gminnych jednostek, szkół, organizacji i instytucji, działających na terenie gostyńskiej gminy, wprowadziła gostyńska orkiestra dęta z mażoretkami idącymi na czele pochodu. Dzień 11 listopada 1918 roku był przełomowym momentem w dziejach całej Europy, ale przede wszystkim w dziejach Polski.
Przypomniano zebranym na rynku gostynianom, że dzień 11 listopada to symbol umiłowania ojczyzny, walki o wolność, wiarę i zwycięstwo. To umowna data odzyskania niepodległości.
- Oficjalnie zakończyła się I wojna światowa. Upadły cesarstwa niemieckie i austro-węgierskie, a Rosja pogrążyła się w rewolucji bolszewickiej - powiedział Grzegorz Skorupski, zastępca burmistrza Gostynia, w przemówieniu, wygłoszonym z okazji narodowego święta. - Dla Polski otworzył się przestwór, jakiego nie miała od ponad stulecia. Dziejowa sprawiedliwość zniosła wrota państwowej śmierci i ze szczękiem zerwała kajdany narodowej niewoli - dodał.
W przemówieniu wiele razy odmieniano przez przypadki "nową Polskę"
Wiceburmistrz, z zawodu nauczyciel historii, z dumą opowiedział, jak w listopadzie 1918 roku, na gruzach starego świata, jak Feniks z popiołów wyłoniła się Polska - bez granic i terytorium, jako tradycyjne Królestwo idące w kierunku republiki, oddane w ręce byłego socjalisty. Tu przemawiający przypomniał kilka postaci ważnych po I wojnie światowej, dla odradzającej się niepodległej.
To książę krwi Lubomirski i kardynał Kakowski postawili na Piłsudskiego. A w Wersalu, wobec możnych świata, walczył o sprawę polską narodowiec Roman Dmowski. Wykształcony, mówiący kilkoma językami, czarował tym polskim nacjonalizmem multikulturową Europę i zdobywał jej posłuch - mówił o faktach z czasów odradzającej się Polski Grzegorz Skorupski.
Jaka była ówczesna Polonia Restituta? Z pewnością "jeszcze nie dokończona, a już rozpoczęta".
Polska, której niby 100 lat ponad nie było, lecz nagle - jakby zawsze niewzruszenie trwała ze swym narodem od Warty do Niemna, nagle zrywająca się do boju. Taka witalna, taka młoda, taka piękna! Wreszcie zwycięska! - przedstawiał niepodległą ojczyznę Grzegorz Skorupski.
Zauważył jednocześnie, że taka właśnie Polska żyje w nas po dziś dzień.
Z wierzchu zajęta kłótniami, skacząc sobie do oczu mnogością politycznych partii i bijąca się w konfliktach wewnętrznych interesów. A w głębi mocna duchem, tradycją, wiarą. Za fasadą bylejakości kryje się wielka Polska, która zwiera swe szeregi w obliczu zagrożenia (...) Taka Polska jest w nas. Taką Polskę tworzymy. I w Dzień Niepodległości pamiętajmy o tym, że jacy My, taka Polska - zakończył zastępca burmistrza.
Kantyna z rogalikami i kawą dla mieszkańców Gostynia
Po przemowach nastąpił uroczysty moment składania wieńców i kwiatów pod pomnikiem Serca Jezusowego. To harcerze z 14. Wielopoziomowej Drużyny Harcerskiej odbierali bukiety od członków delegacji i reprezentantów organizacji, stowarzyszeń oraz instytucji, działających na terenie gostyńskiej gminy. Na rynku zabrzmiała „Rota” - pieśń, która zazwyczaj kończy gostyńskie uroczystości patriotyczne.Jednak nie tym razem, gdyż na mieszkańców czekała kantyna YMCA, w której podawano rogaliki wielkopolskie, a także gorącą włoską kawę i herbatę. Te słodkie, ciepłe frykasy okazały się „jak znalazł”, były jak riposta na zachmurzone niebo i siąpiący w Gostyniu deszcz. Zaproszono społeczność do świętowania w klimacie włoskim.
- Obchody11 listopada przez wiele lat miały różny charakter. Pamiętajmy, że żołnierz Polski, gdziekolwiek się znajdował, odzyskanie niepodległości gdzie mógł, to świętował, pomimo pogody, dzisiaj iście listopadowej włoskiej, czyli pada deszcz. Kantyna polowa zespołów polowych YMCA, czyli pojazd, który miał zapewnić ten pierwszy rzut wytchnienia żołnierzom, serwował najprostsze rzeczy: kawę, herbatę i jakieś ciacho, coś słodkiego. Dzisiaj rogaliki, czyli coś słodkiego do kawy jest. W ten sposób chcemy przybliżyć fakt, że 11 listopada to nie tylko rok 1918, nie tylko obchody po roku 1989, ale obojętnie gdzie Polacy się znajdowali, zawsze ten dzień dla nich był ważny. A dzisiaj można poczuć się chociażby przez sprawę smaku kawy, tak jak we Włoszech w 1944 roku. Żeby poczuć smak historii, trzeba do tego nawiązać - mówił przedstawiciel Fundacji Wojskowości Polskiej.
Kawa, jak dla polskich żołnierzy we Włoszech w 1945 r.
Zapewnił, że do Gostynia udało się ściągnąć włoską kawę, z palarni, która funkcjonuje w Bolonii już od początku wieku XX. Zatem, najprawdopodobniej, gostynianie skosztowali takiej kawy, jaką też pili polscy żołnierze w Bolonii w 1945 roku.Kantyna pojawiła się na gostyńskim rynku w ramach projektu Frontowe Frykasy, które są realizowane przez Handmed Military (gostyńskie przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją powozów, a także restauracją zabytkowych powozów konnych) i Fundację Wojskowości Polskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.