O tym, jak okrutnie został pobity 25-letni mieszkaniec Gostynia, trenujący na siłowni, przy gostyńskiej kręgielni, przez ostatni tydzień mówiło całe miasto. Grupa 4-6 mężczyzn, w różnym wieku, rzuciła się na niego we wtorek, w ubiegłym tygodniu. Sprawcy uciekli, a pozostawiony sam sobie ranny sam wezwał pomoc - karetkę i policję.
Brutale do pobicia swojej ofiary użyli ostrych narzędzi. Mężczyzna z ranami ciętymi rak i nóg oraz kilkoma złamaniami rąk i nóg trafił do szpitala w Lesznie.
- W głowie się nie mieści, jak można ot tak skrzyknąć się i pociąć kogoś maczetą? - zastanawiali się komentujący zdarzenie.
To właśnie ustalali gostyńscy policjanci, którzy pracowali nad sprawą. Oględziny miejsca zdarzenia trwały przez całą noc z wtorku na środę. Funkcjonariusze prowadzili czynności, które pozwoliły ustalić przebieg zdarzenia, wszystkie okoliczności, a także sprawców. - Zostały zakończone czynności w ramach tak zwanego postępowania w niezbędnym zakresie, czyli zmierzające do zabezpieczenia śladów zarówno osobowych, jak i rzeczowych bezpośrednio ujawnionych po zgłoszeniu czynu zabronionego - powiedział dzisiaj Jacek Masztalerz, prokurator rejonowy w Gostyniu. Przesłuchano szereg osób, które mogły cokolwiek wiedzieć odnośnie tego zdarzenia, również pokrzywdzonego i członków jego rodziny.
- Funkcjonariusze policji wytypowali 3 mężczyzn, którzy mogli być sprawcami czynu zabronionego. Jednemu udało się postawić zarzuty, zastosowano dozór policji i poręczenie majątkowe 5000 zł - mówi Jacek Masztalerz.
Ilu ostatecznie było mężczyzn w bandyckim napadzie? Co było motywem działania? Prokurator nie daje jednoznacznych odpowiedzi na te pytania. Jedna z tez mówi, że tłem zdarzenia być może jest konflikt pomiędzy grupami kibiców klubu piłkarskiego Lech Poznań.
Czy wśród bandziorów z zamaskowanymi twarzami byli mieszkańcy Gostynia? Czy swój napadł na swojego? Więcej w jutrzejszym wydaniu „Życia Gostynia”.