reklama

Mroczne zbrodnie, seryjny morderca. Żona nie znała go od tej strony

Opublikowano:
Autor:

Mroczne zbrodnie, seryjny morderca. Żona nie znała go od tej strony - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Pomysły przychodzą spontanicznie, najczęściej kiedy biega. Lubi pracować nocą. Pisanie traktuje, jak dobrą zabawę. Twierdzi, że na sławie mu nie zależy, a tworząc powieści, po prostu odpoczywa. - To jest moja ucieczka w świat, który sobie wymyślam - odpowiada Grzegorz Skorupski na najczęściej zadawane pytanie „Kiedy ty to robisz?”.

Gotowa jest już najnowsza powieść pod mrocznym tytułem „Dłonie śmierci”. To druga część serii kryminałów, w których głównym bohaterem jest Adam Karski, asystent sądowy, który robi świetną karierę w Poznaniu i nagle jego szef - wredny Niemiec - zsyła go na prowincję, do małego miasteczka. Tutaj staje w szranki z okrutnymi i inteligentnymi mordercami, by wciąż przekonywać się, że zło czynione przez człowieka nie zna granic i może przybierać niejedną maskę.

Akcja najnowszej powieści osadzona jest w 1920 r. Gostyniem wstrząsa fala perwersyjnych zbrodni. Adam Karski bada, czy kryje się za tym seryjny morderca? A może klucz do zagadki znajduje się w twórczości genialnego poety samobójcy? Bohater ma niezwykle trudne zadanie. Premiera książki odbędzie się nad morzem, w ramach trzydniowej gdańskiej Afery Kryminalnej. Wydawnictwo „Oficynka" ustaliło termin premiery na 12 października. Tydzień później autor planuje postpremierę w Gostyniu. Powieść od 12 października będzie dostępna w księgarniach w całej Polsce.



Jak długo i czy w ogóle uczyłeś się pisać powieści?

Kiedy stwierdziłeś, że jesteś na to gotowy? Zawsze dużo czytałem. Jeszcze w szkole podstawowej przeczytanie jednej książki dziennie nie stanowiło problemu. Nie wiem czy jestem gotowy i powinienem pisać. To niech ocenią czytelnicy. Lubię pisać i dzielić się stworzonym światem. Podziwiam młodych ludzi, którzy już piszą. Ja jestem z tych, którzy najpierw muszą trochę przeżyć, by lepiej obserwować relacje między ludźmi, oceniać sytuacje, widzieć i rozumieć rzeczywistość.

Pisanie wymaga skupienia - jak ty to robisz? Czy tworzysz w ciągu dnia czy w nocy? Zamykasz się wtedy „w swoim świecie”?

Jestem raczej zwierzę nocne, w godzinach porannych jestem jak zoombie, a kreatywność mam na poziomie zerowym. Czasem jednak pewne pomysły wpadają nagle, w środku dnia, podczas spotkania, a zwłaszcza kiedy biegam. Potem tylko przerzucam sytuacje, które sobie wyobraziłem na papier. Zawsze najpierw jest pomysł. Potem zbieranie materiałów, czytanie prasy z okresu, którego dotyczy treść książki, żeby wejść w tamten klimat i sposób myślenia ludzi, ich problemy. Staram się bardzo, by w fikcyjnej opowieści oprzeć się na jak największej ilości faktów.

Kto jest pierwszym korektorem - a zarazem czytelnikiem czy recenzentem twoich dzieł? Żona?

Żona woli gotową papierową wersję. Zdecydowanie pierwszym recenzentem, a jednocześnie osobą, która przekazuje mnóstwo uwag i podpowiedzi jest moja córka Adrianna. (w poprzedniej powieści „Smak błękitu” tak miała na imię jedna z głównych bohaterek - przyp. red.).

Co powiedziała Adrianna o najnowszej powieści?

Córce bardzo się podobała, ale to bliska mi osoba i może oceniać subiektywnie. Żonę też powieść wciągnęła. Przeczytała ją z zainteresowaniem po czym stwierdziła, że nie znała mnie od tej strony i zaczyna się bać (śmiech).

Dlaczego piszesz „kryminały” z wątkiem historycznym, albo inaczej - historyczne powieści kryminalne osadzone na naszym terenie?

Myślę, że moje książki to właśnie nie tyle kryminały, co powieści kryminalne. Staram się dać czytelnikowi okazję wejścia w określone czasy, przeniesienia się do innej rzeczywistości. Dlaczego historyczne? Chcę, żeby akcja książki działa się w Gostyniu, choć miałem już sugestie, żeby przenieść tło powieści do jakiegoś większego miasta, co zwiększyłoby zainteresowanie. Oczywiście odpada. Wolę promować moje miasto. Powieść kryminalna to nie tylko kwestia „kto zabił?". Staram się stworzyć wiarygodne, skomplikowane postaci, przekazać coś więcej. Wolę skupić się na psychologii, motywach, zagadce niż opisie makabrycznych, ociekających krwią i opisów morderstw. Chciałbym, by czytelnik mógł mieć dreszczyk emocji ze względu na klimat książki niż przesadne wulgaryzmy czy szczegółowy opis sadystycznych tortur.

Czy Twój pies Bazyl ma jakiś udział w bohaterach powieści? Był inspiracją?

Lubię zwierzęta. Mam potężnego, ponad 50-kilogramowego owczarka niemieckiego. To bardzo mądry pies i w „Smaku błękitu" opisując psa, którego przygarnął Adam Karski wzorowałem się na Bazylu.

Wydawnictwo, przedstawiając cię jako autora, napisało: człowiek tak niejednoznaczny, jak jego gusta muzyczne: grunge, stoner rock, progressive i psychodelic metal. Człowiek niejednoznaczny - mozesz to rozwinąć? Czy jest tak, że przez kilka tygodni siedzisz nad książka przy biurku, aż nagle decydujesz: "jadę na koncert psychodelic metal" - żeby po prostu odreagować?

Planuję koncerty z wyprzedzeniem. Choć uwielbiam spontaniczne wypady. Co do tej niejednoznaczności, to myślę, że chyba chodzi o to, że jestem raczej podobnie, jak te różne nurty muzyczne: twardym facetem, który nie okazuje egzaltacji, ale jednocześnie stać mnie na wrażliwość i refleksje.

Z której dotychczasowej powieści jesteś najbardziej dumny?

Zdecydowanie z „Dłoni śmierci". Na pewno jest dojrzalsza i wydaje mi się ciekawsza.

To teraz coś na zachętę dla czytelników - dlaczego warto ją przeczytać?

„Dłonie śmierci" to powieść, której akcja dzieje się w 1920 roku. Miastem wstrząsa fala okrutnych zbrodni. Pani dr Jolanta Świetlikowska, właściciel wydawnictwa „Oficynka" zatytułował moje spotkanie promocyjne w Gdańsku „Mroczne piękno zbrodni". I myślę, że jeżeli udało mi się oddać groźny klimat zimnego marca 1920 roku, deszczowych ulic, gdzie może kryć się psychopatyczny morderca, rozterek i problemów ludzi kilkanaście miesięcy po zakończeniu Wielkiej Wojny, to warto.

Zarabiasz na pisaniu?

Koszty produkcji książki i dystrybucji są ogromne. Hurtownie potem księgarnie i podatki. W sumie dla autora zostaje poniżej 2 zł od książki. Jeżeli ktoś jest poczytny i wydawany w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy, to może z tego żyć. Ja piszę bo lubię, chcę się czymś podzielić. A może przy okazji nasz Gostyń kogoś zaintryguje?

Masz już pomysł na kolejną książkę?

Tak, pracuję już nad kolejną. Zawsze staram się poruszać pewne problemy nie tylko kryminalne. O ile „Smak błękitu" to rok 1911 i ciężki zaduch jesieni i poezji młodopolskiej, a „Dłonie śmierci" to rozrachunek z tym, co okropieństwa I wojny światowej zrobiły z psychiką żołnierzy czy ich rodzin, to kolejna książka przenosi nas do roku 1930. Wrzesień, czas wyborów brzeskich. Rządząca sanacja ogranicza prawa wyborcze, aresztuje przeciwników politycznych, walczy z opozycją, cenzuruje gazety, obsadza „swoimi" stanowiska urzędnicze... Walka o władze w ramach partii i śmierć lokalnego lidera rządzącej partii. Myślę, że w przyszłym roku „Dom pod czarną olszą" będzie gotowy.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE