Częste przemieszczanie się, brak higieny i niedożywienie sprzyjały szalejącym nad miastami chorobom. Morowe powietrze paraliżowało życie naszego miasta wielokrotnie. Zmarłych chowano na cmentarzach lub po prostu tam, gdzie ich znaleziono. Często w zbiorowych mogiłach. Ich ciała zasypywano wapnem, aby choroba się nie rozprzestrzeniała.
O morowym powietrzu nad Gostyniem pisze między innymi historyk Grzegorz Skorupski w książce „Gostyń dawny i niedawny”.
Autor wspomina, że na przestrzeni wieków najlepszą i jedyną formą walki z zarazą było unikanie kontaktu z zarażonymi i przeczekanie najgorszego. Podobnie jak teraz. Czy aktualna sytuacja w kraju również odbije się na kartach historii? Czy za kilkadziesiąt lat historycy będą pisać o pandemii koronawirusa, zamykaniu miast i niosącym „śmiertelne żniwo” roku 2020?
- Na pewno. Jesteśmy świadkami wydarzeń, które zostaną zapisane. Do tej pory wszelkie epidemie, które dotknęły świat - z wyjątkiem „czarnej śmierci” z połowy XIV wieku [epidemii dżumy – przyp. red.] - raczej nie miały dużego zasięgu. Tamta z 1348 roku dotyczyła Europy, teraz mamy coś o zasięgu światowym – twierdzi Grzegorz Skorupski.
Materiał dostępny w bieżącym Życiu Gostynia. Gazeta do kupienia także on-line.