- Początkowo myślałem, że to wyjątkowe odznaczenie otrzymam podczas głównych uroczystości, związanych z rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. Jednak tak się nie stało z niewiadomych mi przyczyn - wyjaśnił datę otrzymania Krzyża Zasługi RP Mikołaj Kaczmarek.
Mikołaj Kaczmarek: Dla mnie to ogromny zaszczyt
Znalazł się w gronie Kawalerów Krzyża Zasługi - zdolnych, pracowitych działaczy społecznych, oddanych swojej pasji. Jest zadowolony i szczęśliwy, ale przyznał, że podobałoby mu się, gdyby odznaczenie otrzymał w Warszawie, w obecności żyjących powstańców.
- Dla mnie to ogromny zaszczyt. Jest to odznaczenie, które otrzymałem za całokształt mojej pracy, o którym nawet nie marzyłem. Rok temu dostałem informację, że dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego wyszedł z propozycją. Zapytano, czy się zgadzam. Oczywiście, zgodziłem się - powiedział Mikołaj Kaczmarek.
Przypomnijmy - grafik Mikołaj Kaczmarek z Piasków przywraca utracone barwy archiwalnym fotografiom [o mieszkańcu powiatu gostyńskiego - koloryzatorze archiwalnych fotografii pisaliśmy już przy okazji BohaterON-u TUTAJ]. Jest autorem fanpage’a Kolor Historii, koloruje zdjęcia głównie z 1944 roku. W Photoshopie pamiątki te dostają drugie życie, gdyż Mikołaj sprawia, że kadry są dziś jak żywe. To zrozumiałe, że nie jest jedynym takim grafikiem, zajmującym się kolorowaniem czarno-białych, ale trzeba powiedzieć, że Kawaler Krzyża Zasługi z Piasków szczególnie upodobał sobie okres Powstania Warszawskiego.
W jednym z wywiadów przyznał nam, że zainspirował go film pt. "Powstanie Warszawskie", gdyż po jego obejrzeniu uświadomił sobie, że historie, o których mowa wydarzyły się niedawno, bo ledwie 80 lat temu. Za sprawą koloru, historia nabiera dla niego realistycznych barw.
- Po odebraniu odznaczenia poczułem, że mam za sobą pewien etap w życiu, z którego jestem szczególnie dumny. Powiem tak - jeśli los tak sprawiłby, że teraz miałbym odejść z tego świata, odchodziłbym z uczuciem, że coś w swoim życiu zrobiłem dobrego i jeszcze zostało to docenione - przyznał Mikołaj Kaczmarek, zapytany o uczucia chwili odbierania odznaczenia.
Mikołaj Kaczmarek ma na swoim koncie ponad 1.000 odświeżonych zdjęć
Lista tego, za co dostrzeżono Mikołaja Kaczmarka jest długa, ale między innymi chodzi o przywracanie utraconych barw archiwalnym fotografiom z historii Polski, ocalanie od zapomnienia polskich bohaterów, poprzez pokazywanie fotografii odnowionych, uwspółcześnionych.
- Pokolorowane bardziej trafiają do odbiorców zarówno starszych, jak i młodszych. To jest najważniejsze zadanie - nadawanie barw, przywracanie drugiego życia tym fotograficznym dokumentom - przyznał nasz rozmówca.
Ma na swoim koncie ponad 1.000 odświeżonych zdjęć, ale także m.in. dziesiątki wystaw, plakaty i zdjęcia rozwieszone w stolicy [O TYM WYDARZENIU PRZECZYTASZ TUTAJ], spotkania z powstańcami warszawskimi, wizyty w szkołach i prowadzenie zajęć z uczniami.
Czy jest jakiś dzień, który spędza bez reprodukcji fotografii? Praca nad jedną tego rodzaju historyczną pamiątką zajmuje mu półtorej godziny - bywa, że jednemu zdjeciu poswięca nawet kilka godzin.
Kiedy jestem w formie - a jestem od ubiegłego roku, głównie ze względu na różnego rodzaju postanowienia, to można powiedzieć, że spędzam przed komputerem w Photoshopie nawet 5 - 6 godzin w ciągu dnia. To już jest dużo. Ale kiedy wena mija, nadchodzi czas „chudy”, słabszy, to maksymalnie przeznaczam na to 2 godziny. Wówczas zrobię coś dla siebie, według własnej koncepcji - od A do Z, czyli nawet sam znajdę zdjęcie. Wtedy ręka sama chodzi. Z kolei te zadania wykonywane na zlecenie traktuję jako pracę, ale czasami zdarzy się ciekawostka - wtedy zabieram się do kolorowania z większym zapałem - powiedział Mikołaj Kaczmarek.
Najłatwiej koloruje się portrety. Podczas reprodukcji, do której używa najprostszych narzędzi, stara się jak najwierniej odwzorować kolory mundurów, ludzkich twarzy. Wszystko robi po to, aby utrwalić pamięć o ludziach, którzy dziś są bohaterami, ale byli przecież tacy, jak my. Tylko, że przyszło im żyć w innych czasach.
Najbardziej lubię pojechać do Warszawy, wydrukować 20 - 30 swoich fotografii, oprawić w ramki i postawić na grobach powstańców. Taki był mój projekt - chciałem wyjść poza portal społecznościowy, internet, nie ograniczać się tylko do postów, ale zrobić coś więcej. I to trwa od kilku lat - przekazuję powstańcom odświeżone zdjęcia jako prezenty, układam je na grobach. Kiedy istnieje możliwość, spotykam się z członkami rodzin tych powstańców. Często sami do mnie piszą, z wdzięczności za to, co robię. Otrzymuję też maile z prośbą o przesłanie zdjęcia chociażby od wnuków powstańców. Są to miłe sytuacje, kiedy wiem, że moje działania są słuszne, prowadzą ku przetrwaniu. Sympatycznie i niezwykle ciepło na sercu robi się, kiedy osobiście odezwie się uczestnik Powstania Warszawskiego, dziękując za to, co robię. Jestem szczęśliwy, że mogę porozmawiać z powstańcem, zwłaszcza kiedy uświadomię sobie, że mniej więcej za 10 lat, niestety, nie będzie żył najprawdopodobniej żaden powstaniec - zauważył Mikołaj Kaczcmarek.
Mikołaj Kaczmarek od 5 lat żyje z reprodukcji zdjęć znalezionych w muzealnych archiwach.
Ta praca - kolorowanie - wydaje się z pozoru przyjemna i tak ją traktuję, ale ostatecznie siedząc kilka godzin przed komputerem, z myszką w ręku, grzebiąc w Photoshopie, można stracić koncentrację. Jest bardzo dużo klikania - przyznał artysta.
Zdaje sobie sprawę, że zdjęcia z powstańcami, które ma, tak naprawdę nabiorą wartości i będą cenną pamiątką w późniejszych latach, kiedy nie będzie już możliwości stanąć z tymi bohaterami twarzą w twarz, wręczyć im prezent i porozmawiać z nimi.
Dlatego staram się jak najczęściej bywać w stolicy i rozmawiać - zdradził Mikołaj Kaczmarek z Piasków.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.