Zdecydowali tymczasowo zamknąć dwa place zabaw w wioskach. Wymagają one niezbędnych napraw i zakupu nowych urządzeń. Te decyzje, to efekt wizytacji pępowskich radnych na placach zabaw i boiskach.
Komisja oświaty wspólnie z wójtem Grzegorzem Matuszakiem oraz pracownikami urzędu gminy, 13 maja, wizytowała wszystkie place zabaw i boiska na terenie gminy Pępowo. Stwierdzono uchybienia.
- Dotyczyły one głównie postępującej degradacji elementów drewnianych wkopanych bezpośrednio w ziemię. Ponadto na boiskach w Skoraszewicach i Siedlcu zalecono niezwłoczne umocowanie lub usunięcie ruchomych bramek piłkarskich. Nie zgłoszono żadnych uwag odnośnie do stanu Orlików – mówi Jagoda Kowalewska, rzecznik prasowy urzędu.
Najgorzej pod kątem bezpieczeństwa wypadły place zabaw w Krzyżankach i Kościuszkowie. Obiekty zostały zamknięte do czasu przeprowadzenia niezbędnych napraw i zakupu nowych urządzeń, na które gmina przeznaczy ok. 24 tysiące złotych.
- Najmłodsi mieszkańcy Krzyżanek i Kościuszkowa będą mogli z nich korzystać jeszcze w tym sezonie. Na pozostałych placach również prowadzone są mniejsze remonty – mówi J. Kowalewska.
Wraz z końcem maja, spotkano się także z sołtysami, aby omówić problem. Ci nie zgłosili żadnych zastrzeżeń do protokołu z wyjazdowego posiedzenia komisji oświaty. Ustalono, że w najbliższych latach nowe urządzenia będą kupowane w ramach funduszu sołeckiego przy współfinansowaniu z budżetu gminy.
Inicjatorem „objazdówki” był przewodniczący komisji oświaty, Ireneusz Matyla. W rozmowie z naszym portalem przyznał, że co prawda nie otrzymywał żadnych niepokojących sygnałów od mieszkańców, ale wizytacja była wpisana w planie pracy komisji na rok 2019, a okres przedwakacyjny, był idealnym momentem na takie kontrole.
- To bardzo ważne dla bezpieczeństwa dzieci i młodzieży. Place zabaw są bardzo ważnym czynnikiem i należy co roku sprawdzać, w jakim są stanie, co należy naprawić – wyjaśniał przewodniczący.
Dodał, że decyzja o zamknięciu dwóch placów, które wypadły najgorzej, była natychmiastowa.
- Bezpieczeństwo jest ważniejsze niż to, że ten plac będzie otwarty i będziemy się chełpić, że dzieci mogą korzystać, a okazuje się, że rzeczywistość jest inna – dodaje Ireneusz Matyla.
Więcej w bieżącym Życiu Gostynia.