Jak „wieść gminna niesie”, w Borku miałby się pojawić kolejny market sieci „Dino”. Czy to prawda? Zarząd spółki nie chce wypowiadać się na ten temat. Przedstawiciele twierdzą, że „nie zdradzają tajemnic handlowo-marketingowych”. O tym, że spółka Dino chciałaby otworzyć drugi market w Borku coraz głośniej mówią mieszkańcy. Zwłaszcza ci, którzy mieszkają na tak zwanym „Osiedlu Północ”. Między wierszami o tego typu planach spółki wspomniał też burmistrz Borku Marek Rożek, podczas posiedzenia wspólnego komisji rady miejskiej. Mówił radnym, że koniecznie gmina musi naprawić nawierzchnię ul. A. Mickiewcza, która się sypie (CZYTAJ TUTAJ). W uzasadnieniu mimochodem wspomniał, że po drugiej stronie drogi rozwija się osiedle, na którym i tak jest gęste zaludnienie. Mówił też o tym, że być może powstanie tam market handlowy.
Udało nam się ustalić, że firma Dino Polska jest zainteresowana terenem, położonym na przedmieściach Borku, gdzie dawniej był tartak. Złożyła do Urzędu Miejskiego w Borku wniosek dotyczący wydania warunków zabudowy, chce się zorientować, czy borecka gmina wyrazi w ogóle zgodę, na to, aby w ogóle coś w okolicy ul. Mickiewicza było budowane. – W ten sposób firma sprawdza, czy market może powstać na wybranym terenie. A jeśli tak, to jakie są obwarowania. Tutaj mamy dość szeroki krąg osób, jeśli chodzi o wysłanie zawiadomień o złożonym wniosku. Mieszkańcy mogą się wypowiedzieć. Zawsze mogą stwierdzić – nie zgadzamy się lub po prostu przemilczeć – wyjaśnia Donata Drukarczyk z Urzędu Miejskiego w Borku.
Więcej w bieżącym numerze "Życia Gostynia"