- Kiedyś nie byłem taki. Byłem wywijasem. Interesowały mnie mecze, rozróby. Zrobiłem dużo złego rodzicom. Dziś tego żałuję – mówi Arek „Rudy” Rybakowski. Narodziny pierwszego syna, potem drugiego i w końcu pierwszej córeczki – która całkowicie skradła jego serca, totalnie odmieniły jego charakter i życie.
Dziś uważa się za twardziela o miękkim wnętrzu. Ma misję i chce pomagać poprzez muzykę. Mieszkaniec (39 l.) Gostynia napisał cztery piosenki o dzieciach, potrzebujących pomocy. Każda z historii dostarczyła mu wielu emocji i wzruszeń.
Nie posiada profesjonalnego studia muzycznego, nagrywa na podstawowym sprzęcie w mieszkaniu.
Pewnego wieczoru, pilnując śpiącej w łóżku dwuletniej córki Wanesy, słuchał muzyki i przeglądał informacje z regionu.
- Zrobiło się głośno o Igorku [Wojciechowskim, chorującym na serce – przyp. red], a mnie strasznie wzrusza, gdy słyszę, jak dziecko cierpi. Pomyślałem: „jak tu pomóc? Może coś napisać?” - relacjonuje.
Napisał do redakcji naszego portalu i poprosił o kontakt do rodziców chłopca. - Skontaktowałem się z mamą Igorka i zacząłem pisać. Zajęło mi to trzy dni, mało spałem, do pracy w Cukrowni szedłem z laptopem. Wiedziałem, że czas biegnie, że trzeba szybko pomóc – mówi.
Piosenkę dokończył w nocy. Pierwszego linka wysłał mamie dwuletniego Igorka. Oddzwoniła i płakała ze wzruszenia. Autor przesyłał piosenkę gdzie tylko się da – do mediów, aktorów, polityków. - Obserwowałem profil zbiórki pieniędzy dla chłopca i widziałem, że w ciągu 10 minut kwota urosła o 1 000 złotych. Mój kanał na youtube też zyskał na popularności. Byłem szczęśliwy, że się udało, dla Igorka, który od urodzenia walczy z chorobą o każdy kolejny dzień. Mały bohater – mówi.
Sukces zmotywował go do dalszego pisania. Ruszyła lawina wiadomości. Ktoś poprosił go o napisanie utworu dla rodziny Fogt z Leszna (kilkuletni Szymek urodził się z poważną wadą serca, u jego siostry Julki zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną, a tata nagle zmarł w 2018 roku).
Potem powstały jeszcze piosenki o Dawidku z Kotowa (zdiagnozowano u niego „Klątwę Ondyny”) i Marcelku z Krotoszyna (ma guza mózgu). - Nie wzruszam się, gdy widzę śmierć, ale gdy widzę chore dzieci, to piszę tekst i płaczę – mówi Arek Rybakowski.
Cały artykuł znajdziecie w bieżącym Życiu Gostynia.