reklama

Jedyny taki piknik rodzinny w cukrowni w Gostyniu. W imię dobrego sąsiedztwa zakład Pfeifer & Langen otworzył drzwi dla mieszkańców

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Jedyny taki piknik rodzinny w cukrowni w Gostyniu. W imię dobrego sąsiedztwa zakład Pfeifer & Langen otworzył drzwi dla mieszkańców - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
121
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KulturaO tym, że w gostyńskiej cukrowni znajduje się największy silos cukrowniczy w Polsce, zapewne większość z mieszkańców słyszała. Jednak, czy wiedzą, że... „cukier nie powstaje w cukrowni”? Zdają sobie sprawę ilu pracowników obecnie zatrudnia zakład? A ile osób chciało zobaczyć, w jaki sposób produkuje się cukier i jak powstają wysłodki? Takie ciekawostki, ale też wiele innych atrakcji oferowano podczas rodzinnego pikniku na terenie Cukrowni Pfeifer & Langen w Gostyniu.
reklama

Cukrownia ma być dobrym sąsiadem

Otwierając bramy zakładu dla mieszkańców Gostynia, miejscowa cukrownia przygotowała pierwszy rodzinny piknik, z ciekawymi niespodziankami. Jednak nie była to pierwsza tego typu impreza w zakładach sieci Pfeifer & Langen, które znajdują się w Polsce. Skąd pomysł na „drzwi otwarte”? Zarząd firmy uznał, że... "słodkie łączy" z sąsiadami.

- Wiele firm mówi o zrównoważonym rozwoju, ale koncentruje się wtedy tylko na części związanej z wpływem na środowisko. My od pewnego czasu dyskutowaliśmy, że zrównoważony rozwój to też umiejscowienie cukrowni w lokalnej społeczności. Stwierdziliśmy, że chcielibyśmy podjąć działania, które świadczyłyby, że bycie dobrym sąsiadem to nie są tylko słowa, ale rzeczywistość. Pierwszym krokiem było zorganizowanie podobnego wydarzenia w Środzie Wlkp. w 2023 r. Nauczyliśmy się na błędach, wyciągnęliśmy wnioski. Mieliśmy czas, by przygotować kolejny piknik i w tym roku wydarzenie powtórzyliśmy w Gostyniu - powiedział Sebastian Tomaszewski, członek zarządu Pfeifer & Langen Polska, uczestniczący w pikniku.

reklama

Podkreślał, że dla zarządu firmy niesłychanie ważne jest dobre sąsiedztwo.

- Inne branże mogą przenieść swoją produkcję. My - nie. My jesteśmy związani z plantatorami i mieszkańcami - usupełnił Sebastian Tomaszewski.

Członek zarządu Pfeifer & Langen Polska stwierdził, że lokalne związki dają kapitalne efekty. Na poparcie tych słów, o jednym z takich efektów wspomniał burmistrz Gostynia, Jerzy Kulak.

- Cukrownia intensywnie wykorzystuje tory kolejowe do transportu cukru. Dzięki temu linia do Gostynia nie została wygaszona. Efektem tego za kilka lat będzie powrót kolei pasażerskiej do Gostynia - powiedział burmistrz.

Dla gostyńskiej cukrowni transport kolejowy jest bardzo ważny, bo produkowany tu cukier jest w dużej części przeznaczony na eksport.

reklama

Warto również podkreślić, że Pfeifer & Langen Polska od trzech lat organizuje konkurs grantowy “Dobre Działania”, w którym mieszkańcy mogą otrzymać dofinansowanie na ciekawe lokalne inicjatywy. Podczas pikniku wręczono granty laureatom dwóch edycji.

Przez otwarte bramy gostyńskiej cukrowni przeszło wielu gości

Duży plac na terenie zakładu zapraszał gości, prezentując swoją „ofertę” – liczne stanowiska z potrawami regionalnymi przygotowane przez członkinie KGW np. z Krajewic i Trzemeszna. Krajewiczanki do cukrowni przywozły lemoniadę  "z pierwszego, domowego tłoczenia", ciasta, chałkę z dżemikiem, pajdę chleba z ogórkiem, zioła rosnące na łąkach i polach dookoła Krajewic oraz domowe przetwory.

reklama

Panie z Trzemeszna (pow. krotoszyński) przywiozły wypieki - nie tylko ciasta, ale też chleb żytni i własnoręcznie zrobiony smalec, sok naturalny. Przywiozły ze sobą także krowę, którą na miejscu można było wydoić. Była to co prawda tylko maskotka, ale mleko do pojemnika leciało. Przy stoisku z krową serwowano do degustacji wyroby z mleka, głównie sery. W jednej z poprzednich edycji KGW Trzemeszno zdobyło grant na maszynę do waty cukrowej. Goście pikniku mogli częstować się darmową watą cukrową. 

W strefie zabawy przeznaczonej dla dzieci królowały dmuchańce i sprzęt do gry w ping-ponga (dla starszych), przy którym odbywały się różne konkurencje. Można było też robić bańki mydlane, największe na świecie. Stoisko Fundacji "Fabryka Pomysłów" przygotowało kolorowy kącik dla młodszych dzieci z klockami Lego, grami planszowymi, kolorownkami, który szybko wypełnił się gośćmi. Maluchy z pewnością nie miały czasu się nudzić.

reklama

Wśród uczestników pikniku znaleźli się byli i obecni pracownicy, ich rodziny i przyjaciele. Sporą grupę stanowili również mieszkańcy Gostynia, którzy zamierzali się przekonać i sprawdzić na własne oczy, „ile cukru jest w cukrze”.

- Mąż pracuje w cukrowni, zachęcił nas do wycieczki. Będziemy zwiedzać. Nasi chłopcy jeszcze nie byli wewnątrz - wyjaśniała Kasia. - W środku można zobaczyć urządzenia, które pomagają przy produkcji cukru i usłyszeć opowieści - dodał Mateusz, pracujący w gostyńskiej cukrowni od 3 lat.

Członek zarządu Pfeifer & Langen Polska nie ukrywał zdziwienia dużą liczbą osob, zarówno na placu, jak i przy wejściu do zabytkowych budynków.

- Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni też tym, jak wiele osób chce poznać proces produkcji cukru - to znaczy, zobaczyć, co jest wewnątrz zakładu. Z tego, co wiem wycieczki, które uruchomiliśmy kolejny raz, cieszą się ogromną popularnością, poza strefą przeznaczoną na zabawy dla dzieci – mówił zaskoczony Sebastian Tomaszewski.

Rzeczywiście – wycieczki po zakładzie, którego część wciąż mieści się w zabytkowych budynkach, stały się główną atrakcją festynu. Odbywały się co pół godziny i w sumie wzięło w nich udział około 280 osób. Dla zwiedzających przygotowano odpowiednie zabezpieczenie, zapewniono także przewodników - pracowników zakładu Pfeifer & Langen Polska.

- Jako dziecko mieszkałam w Gostyniu, przy ul. Nad Kanią. Mój tata pracował w cukrowni. Chyba do końca życia pozostanie ze mną intensywny i oryginalny zapach wysłodków, które powstają z buraków. Zawsze w mieście zaczynał się roznosić na świętej Jadwigi, 15 października. Wtedy ruszała kampania cukrownicza. Nam to nie przeszkadzało. Wysłodki są charakterystyczne dla Gostynia – mówiła jedna z kobiet zwiedzających zakład.

Ciekawostki z produkcji cukru

Przewodnik rozpoczynał zwiedzanie od tego, że diamentowy i biały cukier, znany wszystkim z cukierniczki, wcale nie powstaje w cukrowni.

- Pewnie was zaskoczyłem, ale to prawda. Cukier powstaje na polu, w burakach cukrowych. W cukrowni wydobywa się go z tych roślin - powiedział przewodnik.

Najpierw buraki są myte i oczyszczane z kamieni, następnie krojone. Krajankę wprowadza się do specjalnego urządzenia zwanego dyfuzorem. W dyfuzorze dzięki zastosowaniu wody o podwyższonej temperaturze (75–85 °C) ługuje się cukier. W wyniku tego procesu otrzymuje się wysłodzoną krajankę i sok surowy, który zawiera 15% cukru. Sok surowy poddaje się dalszym procesom oczyszczania – filtracji i rafinacji. Na kolejnych etapach dochodzi do krystalizacji, która polega na wielokrotnym gotowaniu soku cukrowego, jego zagęszczaniu i odparowywaniu (w Gostyniu cukrownia w stacji wyparnej odparowuje ok. 200 ton wody na godzinę z soku). Końcowym etapem produkcji jest wirowanie w wyniku czego powstaje krystaliczny cukier spożywczy.

Cukrownia przerabia ok. 6 tys. ton buraków, produkuje ok. 900 ton cukru na dobę. To nie jest stała wartość - wszystko zależy od jakości surowca. Ilość pracowników na zmianie to też wartość ruchoma - od kilkunastu do 20, na produkcji podstawowej (od buraka do cukru). Dodatkowo na czas kampanii zatrudniane są 4 osoby na zmianę. Obsługa laboratorium także jest sezonowa, poza głównymi pracownikami. Na terenie zakładu funkcjonuje wewnętrzna oczyszczalnia ścieków. Powstająca tam woda wpuszczana jest do gostyńskiej Kani.

- Przynajmniej dwa razy do roku muszę sprawdzić czystość rzeki przed zrzutem i po. Jeszcze nie było przypadku, że przed zrzutem rzeka była bardziej czysta niż po. Musimy utrzymywać odpowiednie parametry. Gdyby się okazało, że coś jest z nimi nie w porządku, natychmiast przerywamy zrzut, wodę którą normalnie wpuścilibyśmy do rzeki, kierujemy do naszych stawów, żeby ją ponownie przeczyścić - opowiadał przewodnik po zakładzie. 

Piknikowi - już na placu - mogli też z bliska przyjrzeć się autonomicznemu robotowi do odchwaszczania plantacji buraków. Maszyna usuwa większość chwastów mechanicznie, a tylko w najbliższej odległości od rosnącego buraka punktowo stosuje środek ochrony roślin, w ten sposób zmniejsza jego zużycie o 70 proc.

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama