Gorąco było podczas licytacji dzisiejszego popołudnia w sali GOK Hutnik, aż do momentu wypuszczenia światełka do nieba, na zakończenie 24. finału WOŚP. Gostynianie zapełnili widownię po brzegi i szczodrze wyciągali pieniądze z portfeli. Niektóre licytacje były zacięte - chociażby o drewnianą skrzynię, tort, czy złote serduszko.
A ich hojne serca wynagradzali tancerze, grający dziś dla WOŚP. Wystąpiły dzieci ze szkoły tańca Desperado, a także z grupy Ev-Dance, działającej przy gostyńskim ośrodku kultury „Hutnik”. Maluchy z grupy Ev Dance, którymi kieruje Ewa Jankowska, porwały do tańca publiczność. I to dosłownie. Pięknie tańcząc i uśmiechając się spowodowały, że „na parkiecie” pojawili się widzowie: mamusie, tatusiowie, ciocie i wujkowie małych aktorów. Wszyscy poruszali się energicznie - tak, jak pokazywała instruktorka. A ta rozbujała nawet prowadzących licytację.
Po południu za niemałą kwotę zlicytowano dwa smakowite torty WOŚP, wykonane przez gostyńskich cukierników. Wśród licytowanych cennych przedmiotów znalazły się m.in. keflar Kuby Giermaziaka, zwiedzanie huty szkła Ardagh Glass w towarzystwie jej dyrektora, gostyńskie złote serduszko XXIV finału WOŚP (jedyne na świecie), telefon komórkowy, ciepłe kurtki turystyczne czy talony na różnego rodzaju usługi. Bitwa o złote serduszko na widowni trwała, przez jakiś czas, kiedy ostatecznie okazało się, że wylicytował je pan Jurek za... ile zapłacił? Dane liczbowe o zebranychdatkach we wszystkich sztabach z powiatu - we wtorkowym wydaniu „Życia Gostynia”.
Czytaj też jak było w Pogorzeli