W kameralnym gronie odbył się pierwszy pozafestiwalowy pokaz krótkometrażowego dokumentu opowiadającego o procesie powstawania intymnych i zaskakujących portretów rodzinnych artysty-malarza Wojtka Ejsmondta. Pięć portretów rodzinnych można obejrzeć na opuszczonych i niszczejących budynkach naszego regionu: przystanku PKS w Grabówcu, dworku w Oporowie, rudery nad jeziorem w Górznie, chlewni w Gronówku i dworcu kolejowym w Kosowie Wlkp.
Już na pół godziny przed seansem, który odbył się punktualnie o 19:00 w czwartek 27.01, widzowie zaczęli przekraczać nieśmiało próg kina „Pod Kopułą” w Gostyniu. Nieopodal wejścia głównego stali twórcy filmu. Przemek Wawrzyniak (reżyseria i zdjęcia), Wojtek Ejsmondt (bohater filmu) oraz Grzegorz Jurga (muzyka). Udało mi się porozmawiać z kilkoma przybyłymi widzami przed seansem jak też z samym reżyserem.
Przemek Wawrzyniak, reżyser: „Mam nadzieję, że przyjdzie ktoś (śmiech), by zobaczyć ten film i znajdzie coś dla siebie w nim. Nie mam wielkich oczekiwań. Jest to pierwszy taki pokaz, zatem sprawdzian dla filmu i dla nas, twórców. Czy to rezonuje gdzieś dalej, poza naszą trójkę? Dziś mam nadzieję, się o tym przekonamy. Film festiwalowy musi najpierw przebyć selekcję wstępną, a później ogląda go jury wraz z publicznością festiwalową. Zatem to pierwszy pokaz dla szerszego grona odbiorców. Zwyczajnie dla każdego chętnego, kto chce film zobaczyć. Nigdy nie robiłem takich pokazów swoich filmów i traktuję ten jako taki eksperyment".
Błażej Baraniak, były dyrektor Teatru Miejskiego w Lesznie: „Dlaczego przyjechałem? Ponieważ znam twórców tego filmu bardzo dobrze. Miałem okazję też go już zobaczyć w innych okolicznościach, tuż po produkcji, można powiedzieć, że „po koleżeńsku”, ale możliwość zobaczenia go na dużym ekranie była kusząca. Uważam, że to jest wybitny film i będzie miał wiele nagród międzynarodowych. Zresztą już otrzymał pierwszą nagrodę na festiwalu w Gdańsku, choć marzy mi się zobaczyć Przemka i chłopaków na czerwonym dywanie w Los Angeles. Zasługują na to.”
„Zainteresowały mnie murale na gostyńskim Hutniku. Kiedy dowiedziałam się, kto jest jego autorem, chciałam poznać jego historię i co go skłoniło do malowania swoich prac w tych najróżniejszych miejscach. Mam nadzieję, że odpowiedź jest w tym, filmie” – Natalia z Kunowa.
„Zobaczę ten film po raz pierwszy. Nie wiem czego się spodziewać, ale uważam z całą stanowczością, że warto go zobaczyć i wolałabym opowiedzieć o wrażeniach po seansie” – Patrycja z Leszna.
„Czekałyśmy na ten film w Lesznie, jednak trafił najpierw do Gostynia. Zatem przyjechałyśmy za oczekiwanym filmem. Znamy tego artystę. Pracuję dla lokalnych mediów w Lesznie (Magdalena Woźniak) i miałam okazję rozmawiać z Wojtkiem Ejsmondtem już o tej produkcji i jego pracach. Jestem bardzo ciekawa tego filmu, zwłaszcza na dużym ekranie”. - Magdalena Woźniak i Jagoda Kowalewska z Leszna.
O pracy artysty Wojtka Ejsmondta: "Taki mały obraz, a tak długo malujesz"
Dyrektor GOK Hutnik Tomasz Barton uroczyście zaprosił wszystkich na seans prezentując sylwetki twórców. Nie omieszkał wspomnieć o pracy Wojtka Ejsmondta nad muralami na elewacji Hutnika. Tak zawiązała się przyjaźń wszystkich panów i pomysł na pokaz filmu, który tego wieczora się w końcu zrealizował. Światła zgasły. Na ekranie pojawił się wielki napis „Family Lines” i Wojtek Ejsmondt pośrodku ogromnego, pustego pola na wiejskiej szosie. Wypowiada kilka słów i już wiesz, że chcesz usłyszeć i zobaczyć tę historię do końca.Po filmie Tomasz Barton przeprowadził wywiad z twórcami, który szybko przeistoczył się w gorący panel dyskusyjny. Ktoś miał do powiedzenia, że pamięta Wojtka i jego prace. Ktoś inny skomentował scenę z filmu, w której Wojtek robi sobie przerwę w malowaniu i pobrudzony farbą wpada po kawę na stację benzynową w Gostyniu przy placu Marcinkowskiego, w którym właśnie przygotowywano polową wystawę poświęconą między innymi sztuce o wyrazie patriotycznym. Wojtek to skomentował po swojemu we filmie. Na sali okazała się być osoba powiązana z tą wystawą, jak dało się zrozumieć. Panowie rozpoczęli ciekawą dyskusję o znaczeniu sztuki ideowej, na zlecenie instytucji państwowych, a sztuki zupełnie wolnej, nieskrępowanej żadnymi ramami czy wymogami sponsorów i podmiotów zamawiających jej wykonanie.
Twórcy wspominali ciekawe i śmieszne przypadki z planu filmowego, jak komentarz wędkarza nad jeziorem w Górznie. Wędkarz obserwował artystę przy pracy od kilku dni, w końcu nie wytrzymał i podszedł bliżej zapytać: „Taki mały obraz, a tak długo malujesz?”. Były też sytuacje pełne napięcia, jak agresywne reakcje obywatelskie w Oporowie, bezpardonowo żądające wyjaśnień tego, co artyści tam robią.
Czy będą w gostyńskim kinie pokazy filmów niezależnych?
Na sali gościł także Marek Prałat, aktor i reżyser teatralny. Wystąpił m.in. w serialach „W labiryncie” w reżyserii Pawła Karpińskiego, Krzysztofa Rogali i Heleny Białeckiej oraz w kultowym serialu „Dom” w reżyserii Jana i Marcina Łomnickich. Marek Prałat obecnie jest związany jako aktor i reżyser z Miejskim Teatrem w Lesznie. Po seansie zabrał głos: „Chciałbym zwrócić uwagę na te trzy różne osobowości o różnych wrażliwościach, z których syntezy otrzymaliśmy czwartą wartość. To jest wręcz przepiękna i wzruszająca etiuda. Zarówno obrazem i dźwiękiem uruchamia się tu we widzu ogromne pokłady wrażliwości i szeroki wachlarz uczuć (…)”.Z rozmów z twórcami można wywnioskować, że film będzie można jeszcze obejrzeć, choćby w Lesznie w kinie, a tymczasem warto udać się na spacery i przejażdżki regionalne, by zobaczyć prace Wojtka na żywo. Eksperyment, o którym wspomniał Przemek Wawrzyniak przed seansem, wszyscy zgodnie uznali za sukces.
Zapytaliśmy też dyrektora Bartona, czy będą w gostyńskim kinie regularne pokazy filmów kina niezależnego. Jak dowiedzieliśmy takie fajne pomysły zawsze rozbijają się o fundusze, o które segmentowi kultury niestety wciąż ciężko, lecz nie jest to wykluczone i z nadzieją patrzymy w przyszłość, że kameralne gostyńskie kino z duszą może stać się domem dla pokazów młodych twórców odchodzących od utartych schematów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.