Z krzyżami przytroczonymi do ubrań, plecaków lub zwyczajnie w rękach kilkaset osób wyruszyło ze Świętej Góry na tegoroczną Ekstremalną Drogę Krzyżową. Wśród wiernych znaleźli się zarówno tacy, dla których kilkudzieściokilometrowy nocny marsz to nie pierwszyzna, jak i nowicjusze na EDK.
Wszyscy jednak otrzymali te same wskazówki od koordynatora akcji księdza Pawła Ogrodnika, COr. Najważniejsze były te dotyczące nie samych tras, na które wyruszyły poszczególne grupy, ale wskazówki duchowe: jak przeżywać to niezwykłe doświadczenie?
- Idziemy na Ekstremalną Drogę Krzyżową po to, żeby znaleźć to, co zgubiliśmy, co być może w nas niedomaga, jest niedoskonałe. EDK to nie jest pobożny spacer w nocy, 20, 30 kilometrów czy może jeszcze więcej. To nie tylko jest wyzwanie siłowe, które podejmujemy po to, żeby pokazać innym: „Słuchaj udało mi się przejść w nocy, po całym tygodniu pracy czterdzieści kilometrów. Jestem silny czy silna”. Bo to nie o to w tym chodzi. To jest nabożeństwo, które ma się stać dla mnie momentem jakiegoś przełomu w życiu. Doświadczenia czegoś głębokiego, spotkania z Panem Bogiem - mówił P. Ogrodnik.
Przypominał także o podstawowych zasadach, które obowiązują w czasie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Oprócz „czystego serce na trasie, które jest nam potrzebne, żebyśmy rzeczywiście doświadczyli tego, co Bóg chce nam powiedzieć” warunkiem koniecznym udanej drogi krzyżowej było przejście jej w ciszy.
- Ktoś mnie może pytać o coś, udzielę mu odpowiedzi, ale pamiętajmy nie dyskutujmy. To nie jest czas ani miejsce na to. Podyskutujemy sobie o naszych doświadczeniach, bólach jutro, pojutrze, jak już wydobrzejemy. W naszym klasztorze przy kaplicy rekolekcyjnej jest takie niezwykłe zdanie, które kiedy po raz pierwszy tutaj przyjechałem urzekło mnie, gdzie jest napis: „Bóg nie przemawia w gwarze, ale w ciszy. I tylko ten, kto milczy jego głos usłyszy” - mówił tuż po wieczornej Eucharystii ksiądz Ogrodnik.
Najdłuższą drogę drogę do przebycia (40,5 km) od Bazyliki Świętogórskiej, przez I stację, którą stanowiła Kaplica Matki Boskiej Świętogórskiej aż do XIV - Kościoła Ojców Franciszkanów - Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Osiecznej mieli uczestnicy trasy św. Filipa Neri. Krótszą ci, którzy wyruszyli na trasą błogosławionego Edmunda Bojanowskiego (34,5 km) lub św. Jakuba do Błażejewa (21 km).
Czytaj również: jak dwójka ludzi rozpoczęła zbiórkę na pogorzelców