Uzbierano kilka stron podpisów pod petycją. Akcji towarzyszyły panika, wściekłość, niepokój. Tak było w części Brzezia (gm. Gostyń) jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Społeczność była przeciwna „wchłonięciu” wsi do miasta, a bez konsultacji społecznych - tym bardziej. - Ludzi na siłę chcą uszczęśliwić. Po co? Co to da? - pytali właściciele domów, położonych wzdłuż drogi prowadzącej od ul. Strzeleckiej dalej przez Brzezie. Czy władze gostyńskiej gminy mają zamiar przesunąć granice administracyjne miasta?
Zmiana granic miałaby nastąpić w związku z budową nowej drogi, która połączy ul. Leszczyńską z ul. Podgórną. Tak to sobie tłumaczy społeczność Brzezia: szosa ma przebiegać przez wieś, powstanie skrzyżowanie, kilka budynków zostanie zburzonych. Mieszkańcy uwierzyli plotce, która szybko się rozeszła: ponad 20 posesji (od ul. Strzeleckiej do skrzyżowania z nową drogą) pochłonie miasto.
- Paliki, które wytyczają przebieg drogi są już właściwie powbijane. Chcą mieszkańców na siłę uszczęśliwić. Ponad 20 budynków chcą przenieść do Gostynia. Ludzie są przeciwni, zapierają się. Gdyby mieli przedłużyć ul. Strzelecką, z którą graniczy Brzezie, musieliby chyba zmienić tam numerację posesji. (...) Gdyby doszło do tego, to na Brzeziu też musiałyby być zmiany - bo przecież wioska nie może zacząć się od posesji z numerem 20 na przykład. A jest ponad 400 numerów we wsi obecnie - mówił jeden z mieszkańców, który zadzwonił z interwencją do redakcji.
Sygnalizował, że ludzie boją się chaosu, związanego z formalnościami, jakie trzeba będzie załatwiać po zmianach.
- Są wściekli. Gmina może za 10 zł tabliczkę z nowym numerem mieszkańcom zasponsoruje, ale pozostałe sprawy trzeba będzie samemu załatwiać. Tam są właściciele firm, mają pieczątki, ulotki, druki reklamowe - wszystko szlag trafi, bo będzie już nieaktualne. Będziemy musieli chodzić do banków, zakładu wodociągów i zmieniać adresy zamieszkania, bo będą już nieaktualne. Prawo jazdy do wymiany. Są emeryci, którzy sami będą formalności w ZUS-e załatwiać, nikt za nich tego nie zrobi - opowiadał mieszkaniec Brzezia.
Zebrał kilka stron podpisów przeciwników „przesuwania granic” wioski. Zauważył, że mieszkańcy są wściekli, bo gmina nie robiła żadnej ankiety, nie przeprowadzała żadnych konsultacji w tej sprawie. A władze gostyńskiej gminy nie zorganizowały konsultacji, spotkania wiejskiego, gdyż nie było potrzeby. W związku z budową nowej drogi - łącznika nigdy nie planowano zmieniać granic Gostynia czy Brzezia.
- Nie, nie, nie! Uspokajam, nie będzie żadnego przesuwania granic administracyjnych - wyjaśnia Grzegorz Skorupski, zastępca burmistrza Gostynia. - Wystarczyło zadzwonić do urzędu i się dopytać, zanim zorganizowano akcję protestacyjną - dodaje.
Skąd wzięły się plotki?
Prawdopodobnie chodzi o wypowiedź burmistrza Jerzego Kulaka w jednym z artykułów „Życia Gostynia” (nr 47). Mówił wtedy, że planowana droga-łącznik będzie nową granicą miasta, która zostanie przesunięta o kilkaset metrów w kierunku południowo-zachodnim. Gmina Gostyń, przyjmując w przyszłości plan zagospodarowania przestrzennego, zamierza sensownie zaplanować tereny, które poprzez powstanie nowej szosy zostaną uaktywnione i dzięki temu miasto się rozwinie.
- I najprawdopodobniej za 10-20 lat przy tej drodze pojawią się budynki jednorodzinne, wielorodzinne. To nie jest pomysł na budowę asfaltowego kawałka jezdni dla samochodów, ale ambitny plan na rozszerzenie miasta (...) - wypowiadał się burmistrz.
Kilka osób nadinterpretowało tę informację w ten sposób, że część Brzezia zostanie wchłonięta do miasta.
Wyjaśniamy: Jerzemu Kulakowi chodziło o granicę nieformalną, czyli o to, że na gruntach wzdłuż wybudowanej drogi będą mogły powstać zabudowania - na zasadzie wolnej woli przyszłych mieszkańców czy właścicieli gruntów. Szosa będzie tylko łącznikiem z punktu A do punktu B, przebiegającym po określonym gruncie. A przy niej mogą powstać małe firmy, budynki mieszkalne.
- Pierwsze słyszę o zmianie formalnej administracyjnych granic miasta. To jest kwestia dość trudna proceduralnie do przeprowadzenia - mówią urzędnicy gostyńskiego magistratu.
- Żadnych planów na zmianę granicy miasta nie mamy. Trudno się odnosić do czegoś, co ktoś sobie wymyślił - dodaje burmistrz.