Burzą oklasków przyjęli mieszkańcy Przyborowa decyzję administracyjną burmistrza Krobi Sebastiana Czwojdy, która negatywnie odnosi się do planowanej w centrum wsi budowy chlewni na kilka tysięcy tuczników.
Od momentu, gdy w listopadzie zeszłego roku do Urzędu Miejskiego w Krobi wpłynął wniosek od inwestora o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia, większość osób zamieszkujących w miejscowości leżącej w gminie Krobia, głośno protestowała przeciwko powstaniu obiektu. Ich obawy, przede wszystkim rodziła kwestia bardzo często podnoszona przy powstawaniu obiektów, gdzie trzymany jest żywy inwentarz, czyli odoru.
W sprawie budowy chlewni, przy udziale burmistrza Krobi odbyły się wcześniej dwa spotkania w trakcie, których mieszkańcy mieli wiele pytań do włodarza, ale najczęściej przewijającym się było, jaką decyzję podejmie Sebastian Czwojda i czy „będzie z nami, czy przeciwko nam”?
Termin wydania przez burmistrza decyzji administracyjnej był przesuwany kilkakrotnie. Jak tłumaczy włodarz, przedłużenie procedury wiązało się z wpływaniem kolejnych pism do urzędu, w których znajdowały się różne argumenty pochodzące od obydwu stron.
- Musiały one zostać przeanalizowane i druga strona musiała mieć czas na zapoznanie się nimi i ustosunkowanie się. Siłą rzeczy taka korespondencja wpływała na przedłużenie postępowania - mówi Sebastian Czwojda. W tym samym dniu, w którym burmistrz ogłosił wynik postępowania przyjechał o nim poinformować mieszkańców Przyborowa.
Burmistrz Krobi wydając swoją decyzję stanął w opozycji do opinii organów uzgadniających - RDOŚ i Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gostyniu, które nie widziały przeciwskazań dla powstania inwestycji? - Opinie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu oraz SANEPID-u nie odnosiły się do kwestii, która w największym stopniu stanowi problem dla mieszkańców, czyli problemu odoru oraz wpływu nieprzyjemnego zapachu na ich jakość życia i zdrowostan - tłumaczy osoba stojąca na czele gminy Krobia.
Włodarz podkreśla, że pomimo braku uregulowań prawnych odnośnie kwestii odoru, zdecydował się uwzględnić rację mieszkańców obawiających się m.in. nieprzyjemnego zapachu. - Nie mogłem (...) uznać, że argumenty przedstawione przez bezpośrednich sąsiadów są nietrafne, tylko dlatego, że ustawodawca tego nie unormował. Stąd taka moja decyzja. (...). Staram się w tym momencie kierować pewną zasadą słuszności i zrównoważonego rozwoju, które wynikają z konstytucji - podsumowuje Sebastian Czwojda.
Czytaj także: o dożynkach, które pewien mężczyzna pomylił z ringiem