Stopniowo „na świat” otwierają się przychodnie lekarskie w powiecie gostyńskim. Po okresie obostrzeń w stanie epidemii, gdy lekarze pierwszego kontaktu oraz specjaliści przyjmowali tylko najbardziej pilne przypadki w obawie o zarówno swoje zdrowie, jak i pacjentów, medycy zaczynają z powrotem umawiać na normalne wizyty.
Oczywiście z zachowanie wszystkich środków ostrożności, bo jak pokazują ostatnie dane podejście do koronawirusa zmieniło się o 180 stopni i wieli zapomniało, że zagrożenie wcale nie znikło. Co więcej, czasami ma się „dużo lepiej”.
Między innymi w jednej z największych gostyńskich przychodni Medicare „medyczne” życie wraca do normy.
- W naszym przypadku wszystkie gabinety, zarówno prywatne, jak i na Narodowy Fundusz Zdrowia pracuję i zawsze pracowały cały czas, bo epidemia przecież nie minęła. Myliśmy praktycznie krótką przerwę, tygodniową. Ale w gruncie to była kwestia braku pacjentów, którzy w obawie o własne bezpieczeństwo rezygnowali z wizyt. Przykładowo holtery i próby wysiłkowe były z tego powodu wstrzymane - informuje Robert Gościniak, wiceprezes zarządu przychodni Medicare.
Placówki medyczne wychodzą z „zaległości” narosłych podczas najgorszego okresu pandemii i obowiązywania najostrzejszych obostrzeń w przemieszczaniu się. Teraz trzeba je „odrobić”.
- Po tym okresie koronawirusa jesteśmy „zakopani”, mamy 10 kardiologów, gdzie byśmy ich „katapultowali”? Diabetolog na telefon, kardiolog. Wróciliśmy do robienia prób wysiłkowych, zakładania holterów. Starszych ludzi umawiamy telefoniczne, bo jeżeli nie muszą, to najlepiej, żeby nie przychodzili do przychodni - słyszymy w jednym z ośrodków medycznych w naszym regionie.
Środki bezpieczeństwa nadal jednak obowiązują.
- My cały czas mieliśmy swoje środki ostrożności, jedyna nowość nas to maseczki - natomiast dezynfekcja była u nas cały czas. W naszym przypadku się nic nie zmienia. Jednak mamy bardzo lekarzy i pośród ponad dwudziestu specjalistów trudno jest wybrać jeden schemat przyjmowania pacjentów. Każdy ma swój sprawdzony system - dodaje R. Gościniak.
Jedna z pacjentek tak opisuje swoją wizytę w placówce medycznej w naszym powiecie.
- Do przychodni na ulicy Starogostyńskiej umówiłam się telefonicznie. Po godzinie zadzwonił lekarz z teleporadą. Wystawił mi skierowania na badania, które mogłam odebrać kolejnego dnia. Gdy już pojawiłam się na miejscu, do ośrodka musiałam zadzwonić domofonem. Wpuszczono mnie na badania w maseczce. Kolejek nie było, na korytarzu pojedyncze osoby. Kolejnego dnia odebrałam wyniki przed drzwiami, bez wchodzenia na korytarz. Trzeba po prostu odczekać chwilę przed drzwiami, bo było słychać, że telefony się urywają. W międzyczasie korzystałam też z przychodni przy dworcu w Gostyniu. Tam również bez kolejek, z wyznaczoną strefą „dla jednej osoby” przy okienku recepcji. Czy to sprawniejsze rozwiązanie niż przed epidemią? Nie wiem, bo nigdy wcześniej nie korzystałam - mówi młoda kobieta.
Czytaj także: obetną nauczycielskie pensje