reklama

Takiego Bożego Narodzenia już nie znamy. Jak bardzo różni się współczesne świętowanie "Gwiazdki" od tego sprzed lat?

Opublikowano:
Autor:

Takiego Bożego Narodzenia już nie znamy. Jak bardzo różni się współczesne świętowanie "Gwiazdki" od tego sprzed lat? - Zdjęcie główne
Autor: Narodowe Archiwum Cyfrowe | Opis: Wieczerza wigilijna na zdjęciu z lat 20-tych XX wieku

reklama
Udostępnij na:
Facebook
HistoriaPrzekonanie, że tradycja i obyczaje to rzecz niezmienna, każe nam sądzić, iż Boże Narodzenie od pokoleń obchodzone jest w taki sam sposób. Nic bardziej mylnego.
reklama

Zacznijmy od samej nazwy. Niegdyś Święta Bożego Narodzenia powszechnie nazywano "Godami". Była to spuścizna starosłowiańskich zwyczajów związanych ze Szczodrymi Godami, czyli biesiadami organizowanymi na cześć słońca w czasie przesilenia zimowego. W ten sposób określano cały okres świąteczny, zaczynający się wieczerzą wigilijną, a kończący podczas Święta Trzech Króli.

 

 

Magiczne święta, ale właściwie co to znaczy?

Dla naszych przodków święta były czasem magicznym, ale nie we współczesnym rozumieniu tego słowa. Wierzyli, że to niezwykły okres, pełen tajemniczych zjawisk oraz znaków. Rzeczywistość ziemska i niebiańska przenikały się wzajemnie, duchy zmarłych nawiedzały bliskich, można było zajrzeć w przyszłość, zapewnić sobie zdrowie, urodzaj, czy powodzenie. Każdy gest miał znaczenie i mógł zaważyć na losach człowieka.

reklama

- Jeszcze przed stu laty powszechne było przekonanie, że wolne miejsce przy stole pozostawia się dla zmarłych – pisze Joanna Minksztyn w książce "Tajemnice obyczajów i tradycji polskich". - Skoro możliwa jest obecność dusz zmarłych to i także wejrzenia w przyszłość – nadszedł sposobny czas do wróżenia. Wiele też przypadkowych zdarzeń przy wieczerzy (upadnięcie łyżki, zgaśnięcie świecy) oznaczało, że zmarli "wołają do siebie".

Choinka? Nasi przodkowie tego symbolu Bożego Narodzenia nie znali

Nasi przodkowie nie znali też choinki (w Polsce zwyczaj ten stał się powszechny w latach 20-tych XX wieku). W rogach izby stawiano za to snopy zbóż – pszenicy, owsa, żyta i jęczmienia. Pod sufitem mocowano "podłaźniczkę", czyli czubek drzewa iglastego, zawieszony wierzchołkiem w dół. W niektórych regionach zamiast niego pojawiał się "sad" - koło uplecione ze słomy. Dekorowano je jabłkami, orzechami, czosnkiem, łańcuchami, wykonanymi z opłatków kulistymi "światami", piernikowymi i słomianymi figurkami. Każda z tych ozdób miała swoje znaczenie – odpędzały zło, symbolizowały młodość, krzepkość, płodność, dostatek oraz miłość.

reklama

 

 

Polewka z konopi i jagły, czyli wieczerza wigilijna sprzed lat 

Menu wigilijnej wieczerzy także znacznie różniło się od tego, co obecnie króluje na stołach. Na wsiach prawie nie jadano ryb, były za drogie. W naszym regionie przyrządzano za to grochówkę, lub polewkę z konopi, do tego groch z kapustą, kluski z makiem i jagły (kasza jaglana z miodem, suszonymi owocami i orzechami). U bogatszych gospodarzy pojawiały się śledzie z ziemniakami, a na deser strucla makowa.

Resztki wigilijnego jadła zanoszono zwierzętom. Gospodarze zaglądali nie tylko do obory, stajni czy chlewika, odwiedzali także pasiekę oraz sad, ogłaszając narodzenie Zbawiciela i czyniąc zaklęcia mające zapewnić zdrowie inwentarza oraz dobre plony. W tym czasie młodzi myśleli już o zabawie.

reklama

Po co gwiazdorowi kij i dzwonek?

W wigilijny wieczór pojawiały się na wsiach gwiazdory. Oskar Kolberg, prekursor polskiej etnografii, spotkał je w Golejewku (ówczesny powiat krobski). Był rok 1875.

- Jest to dwóch chłopaków, lub kobieta z chłopakiem. Chłopak (…) kładzie na się kożuch do góry wełną wywrócony, na głowę czapkę lub kapelusz wysoki papierowy i maskę na twarz, na nogi duże buty z przywiązanemi do nich dzwonkami; w ręku ma kij duży i bat. Przy nim jest gwiazdka, tj. drugi chłopak lub kobieta w bieli (w białą przybrana koszulę), z rózgą i dzwonkiem w ręku (...), jako i z koszykiem pełnym owocu (jabłek, orzechów, pierników, cukierków) i zabawek dla dzieci – pisał Oskar Kolberg.

reklama

Pojawienie się gwiazdora oznaczało dla najmłodszych domowników konieczność skakania przez kij i odmawiania pacierza. Jeśli komuś ta sztuka się nie udawała, przebierańcy nie szczędzili batów. Dziecko musiało też ucałować kij. Małe łobuziaki dostawały od gwiazdorów zgniłe jabłka albo ziemniaki i kolejne baty. Grzeczne dzieci mogły liczyć na pochwałę oraz smakołyk z koszyka. Wyszedłszy z chałupy, gwiazdory smagały kijem każdego, kto się im pod rękę nawinął.

 

 

Dalekie echa dawnych wierzeń i zwyczajów pobrzmiewają jeszcze we współczesnych obchodach Bożego Narodzenia, dziś nie wypełnia ich jednak przekonanie o magicznej mocy obrzędów. Kultywujemy je "dla tradycji".

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo