Chociaż jego pasją nadal jest piłka nożna, to pod koniec ubiegłego roku, przy świątecznym stole postawił sobie cel związany z bieganiem. Niektórzy nie dowierzali i mówili żeby odpuścił, jego motywowało to jeszcze bardziej. Artur Zjeżdżałka z Krzekotowic (gm. Pępowo) w ciągu zaledwie jednego roku zdobył „Koronę” i „Herb Polskich Półmaratonów” i do tego „Koronę” i „Herb Polskich Maratonów”. Jest jednym z nielicznych w Polsce, którzy dokonali tego w tak krótkim czasie. Zazwyczaj biegacze robią to w dwa lata. Jemu wystarczył rok.
- W grudniu usłyszałem, że rok 2018 będzie rokiem niepodległości. Przy wigilijnym stole człowiek ma różne przemyślenia. Ja usiadłem i postanowiłem, że zrobię Koronę i Herb Polskich Półmaratonów i Maratonów. Jestem amatorem, przebiegnięcie w jednym sezonie sześciu półmaratonów i maratonów, jest teoretycznie niemożliwe – mówi Artur Zjeżdżałka.
A jednak rzeczy niemożliwych nie ma. Żeby zdobyć „Koronę”, należało ukończyć pięć półmaratonów (ze specjalnej, pogrupowanej listy) w ciągu kalendarzowego roku. Mężczyzna wziął udział w biegach w Sobótce, Grodzisku Wlkp., Wrocławiu, Wałbrzychu i Gnieźnie. Aby uzyskać „Herb”, należy przebiec szósty półmaraton. Padło na Leszno.
- Wnioskowałem elektronicznie o uzyskanie „Herbu”. Komisja sprawdziła, czy ukończyłem te biegi - wyjaśnia Artur Zjeżdżałka.
Przeanalizował terminy biegów i przeplatał je udziałami w maratonach. Niekiedy wychodziło wariacko – biegi były tydzień po tygodniu. Maratony odbyły się w Dębnie, Krakowie, Wrocławiu, Warszawie i Poznaniu. Zazwyczaj zawodnicy robią tę „Koronę” w dwa lata. Założenie maratończyka z Krzekotowic było inne – rok. Chcąc uzyskać „Herb Maratonów Polskich”, pobiegł również w Toruniu, w szóstym biegu.
- Znajomi mówili, że to niemożliwe, żebym odpuścił. Owszem, były momenty ciężkie, walka z samym sobą, ze swoją głową. Chciałem udowodnić tym niedowierzającym, że dam radę i ciągle sobie powtarzałem, że gdyby sto lat temu Polacy by się poddali, nie byłoby niepodległej Polski – mówi mężczyzna.
Więcej w bieżącym Życiu Gostynia.