Z dyspozytorką pogotowia ratunkowego, która odmówiła wysłania karetki do ciężko chorego mężczyzny w Ludwinowie, dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie rozwiązała umowę.
Zdarzenie opisaliśmy pod koniec marca w „Życiu Gostynia” w artykule „Umierającego wieźli osobówką, bo pogotowie nie przyjechało”. Do tej karygodnej sytuacji doszło 19 marca.
Sylwia Dudkowiak z Ludwinowa wezwała pogotowie do 31-letniego męża Michała. Było to już drugie wezwanie. Dzień wcześniej, chorujący na trzustkę mężczyzna odmówił załodze pogotowia przewiezienia do szpitala. Stan jego jednak bardzo się pogorszył, nie było z nim kontaktu, był jak sparaliżowany. Żona po raz drugi wezwała pomoc. Dyspozytorka pogotowia ratunkowego zlokalizowanego w Lesznie odmówiła wysłania karetki. Mężczyznę samochodem osobowym znajomi starali się dowieźć do gostyńskiego szpitala. Po drodze zatrzymało mu się serce.
Po długiej reanimacji zmarł na oddziale intensywnej opieki medycznej. Przeprowadzono sekcję zwłok zmarłego. Jak mówi żona, u męża stwierdzono zatrzymanie krążenia, obrzęk płuc i silne zapalenie trzustki.
Pan Michał zostawił 28- letnią żonę, osierocił dwoje dzieci – 9 – letnią córkę i 8 – letniego syna. Pani Sylwia była w ósmym miesiącu ciąży. Dziecko, dziewczynka, urodziło się pod koniec kwietnia.
- Zostawili nas na pastwę losu: „róbcie, co chcecie”. Nie zwracając uwagi na mój stan, że jestem w ósmym miesiącu ciąży, że proszę o pomoc, bo nie jesteśmy w stanie nic sami zrobić i tak odmówili przyjazdu. To mnie dotknęło bardzo mocno, bo jeżeli nie miałbym na kogo liczyć, to co? To ja i moje dzieci patrzylibyśmy, jak mąż umiera w łóżku – mówiła nam tuż po tragedii Sylwia Dudkowiak.
Dyrekcji szpitala zespolonego w Lesznie ponownie zadaliśmy pytania: Czy wyjaśniono sytuację? Czy wobec dyspozytorki wyciągnięto konsekwencje? Jakie? Jak dyrekcja ocenia postępowanie dypozytorki? Dlaczego doszło do takiej sytuacji? Czy to było pierwsze takie zdarzenie? Oto odpowiedź, jaką otrzymaliśmy od p.o. dyrektora Tomasza Kamińskiego. „WSzZ w Lesznie uprzejmie informuje, iż opisana sytuacja została wyjaśniona i ustalono, że postępowanie dyspozytorki było niezgodne z procedurami. Z dyspozytorką została rozwiązana umowa”.
Interesowało nas, czy są instytucje nadrzędne, które mogą skontrolować sprawę i działalność dyspozytorni w Lesznie.
Okazało się, że jest to wojewoda. Z biura prasowego wojewody dostaliśmy odpowiedź. - Prowadzimy postępowanie wyjaśniające w przedmiotowej sprawie, zbieramy informacje od Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Lesznie, który zarządza skoncentrowaną dyspozytornią medyczną, zatrudniając jednocześnie dyspozytorów medycznych tj. nagrania z rejestratora rozmów, wyjaśnienia kierownika podmiotu leczniczego oraz dyspozytora medycznego obsługującego zgłoszenie – poinformował Tomasz Stube, rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego. O dalszym przebiegu sprawy będziemy informować.