Przewodniczący Rady Powiatu Gostyńskiego Alfred Siama zaapelował do radnej Sylwii M., aby nie narażała siebie i zarazem całej rady, na utratę tak potrzebnego w służbie publicznej autorytetu.
Na początku sesji, 31 stycznia, przewodniczący Siama poinformował radnych, że do starostwa powiatowego dotarło pismo z gostyńskiej prokuratury, z którego można się dopwiedzieć, że prokurator skierował do sądu w Gostyniu wniosek przeciwko osobie, która sprawuje mandat w Radzie Powiatu Gostyńskiego. - Wniosek dotyczy oskarżenia osoby o przestępstwo z artykułu 180a kk, czyli prowadzenia pojazdu mechanicznego po cofnięciu uprawnień do kierowania tym pojazdem, przez właściwy organ - mówił przewodniczący Alfred Siama. - Jeśli do rady powiatu gostyńskiego dotrą nowe informacje w tej sprawie, będę państwa radnych na bieżąco informował - dodał.
Nietrudno było się domyślić, że chodzi o radną powiatową Sylwię M., która w kajdankach została doprowadzona na komendę policji i do prokuratury 20 grudnia. Weszła w konflikt z prawem, zanim została radną. Straciła wówczas uprawnienia do kierowania samochodem, bo pięciokrotnie przekroczyła maksymalną ilość punktów karnych za wykroczenia drogowe: kilka razy przekraczała dozwoloną prędkość, prowadząc samochód rozmawiała przez komórkę lub jadła, przekraczała podwójną linię ciągłą. W 2017 roku starosta powiatu gostyńskiego podjął decyzję o cofnięciu Sylwii M. uprawnień do prowadzenia pojazdów kategorii B. Ona jednak nie respektowała decyzji administracyjnej i nadal siadała za kierownicą auta, poruszając się po drogach publicznych. Tym samym dopuściła się czynu zabronionego, który podlega odpowiedzialności i ukaraniu grzywną, karą ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności. Dwukrotnie była wzywana na policję do złożenia wyjaśnień, ale bez odzewu. Radna na wezwana nie stawiała się. Wreszcie prokurator referent podjął decyzję o jej zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu w kajdankach - pisaliśmy o tym TUTAJ.
Od tego wydarzenia minął ponad miesiąc i sprawa „na chwilę” trafiła na sesję rady powiatu. Po odczytaniu wniosku z prokuratury, Alfred Siama zwrócił się do Sylwii M., na której ciążą poważne zarzuty i zaapelował o to, by nie narażała siebie i zarazem całej Rady Powiatu Gostyńskiego na utratę tak potrzebnego w służbie publicznej autorytetu. Uściślając swój przekaz, już po sesji, przyznał, że postępowanie wobec prawa, które pokazała Sylwia M., według niego jest nieetyczne, zwłaszcza ze strony osoby, która sprawuje mandat radnej powiatu.
- Powinna wyciągnąć odpowiednie wnioski i nie postępować w taki sposób. Myślę, że naraża na szwank swój autorytet, autorytet rady powiatu i postępuje nie fair w stosunku do wyborców - powiedział Alfred Siama.
Jednocześnie zaznaczył, że nie była to sugestia, aby radna zrezygnowała z mandatu.
- Na tym etapie nie mogę zdobyć się na nią, ponieważ cały czas trwa postępowanie, co wynika z pism, które dotarły do starostwa. Dopiero zakończenie tego postępowania wyjaśni, czy osoba, o której mówimy, będzie musiała z tego mandatu zrezygnować, czy nie. Za wcześnie na tego typu działania czy sugestie - stwierdził.
Sylwia M. nie wypowiedziała się w tej sprawie podczas sesji, po apelu przewodniczącego, przy pozostałych radnych. Bez komentarza chciała pozostawić sytuację także po obradach. - Bardzo się spieszę. Myślę, że już wiele rzeczy było powiedziane na ten temat - mówiła. Czy czuje się tak, jakby narażała na szwank autorytet całej rady powiatu? - Jesteśmy dorosłymi ludźmi, każdy za siebie odpowiada - rzuciła szybko. Dała do zrozumienia, że nie nosi się z zamiarem rezygnacji z mandatu radnej.
- Prawo jazdy nie jest potrzebne do sprawowania mandatu radnego - uzasadniła.
