Czy na sesjach rady powiatu mamy do czynienia z teatrem absurdu? Czy zatrudnionych zostanie czterech asystentów do obserwowania niewerbalnej mowy ciała radnych? O tym dyskutowano podczas ostatniego spotkania rajców, tuż przed przyjęciem budżetu na 2015 rok. Radny Zbigniew Kulak wniósł uwagi do protokołu z poprzedniej sesji. Jedna dotyczyła skinienia głową przez starostę Roberta Marcinkowskiego, co nie zostało ujęte w sprawozdaniu oraz pytania, które zadał rajca, co też nie znalazło się w dokumencie. - Uważam, że tego typu informacje, kto, jakie gesty wykonuje podczas sesji, nie mogą znaleźć się w protokole - wyjaśniał Alfred Siama, przewodniczący rady. Podjął decyzję, że nie przyjmuje tych uwag.
- Zgadzam się z panem, że cytowanie każdej wypowiedzi dosłownie byłoby może zbyteczne i zbyt obszerne. Natomiast na sesji dziać się mogą różne inne rzeczy, nie tylko nagrane na taśmę magnetofonową - tłumaczył Zbigniew Kulak.
Przeciwny uwagom kolegi z SLD był Zenon Norman. - Myśmy nie widzieli, czy starosta skinął głową, czy nie skinął. Jeżeli będziemy zwracać uwagę na skinięcia każdego, to jeszcze będziemy patrzeć może na gości, czy skinęli głowami, czy nie. Uważam, że mamy mikrofony, sesje są nagrywane i to powinno być odzwierciedleniem całości - powiedział. Starosta Robert Marcinkowski poparł zdanie przewodniczącego rady.
- Jeżeli pójdziemy drogą zaproponowaną przez pana radnego Zbigniewa Kulaka, będziemy tutaj mieli do czynienia z teatrem absurdu jak u Mrożka. Nie przypominam sobie sytuacji skinienia głową, ale być może ona nastąpiła. Zamiast gestów niewerbalnych wolę konkrety - stwierdził Robert Marcinkowski.
Apelował, aby radni nie dawali przyzwolenia na tego typu zmiany. - W przeciwnym razie musiałbym zatrudnić w starostwie 4 asystentów do obserwowania niewerbalnej mowy ciała radnych tak, abyśmy mogli każde gesty radnych zapisywać, a to nie jest naprawdę dobre rozwiązanie. Nie stwarzajmy problemów tam, gdzie ich nie ma - podkreślał starosta. Więcej w jutrzejszym Życiu Gostynia.
Czytaj także: Pod dyktando SKW